Krótka sprzedaż akcji i walut, dłuższy kryzys
Rząd Niemiec wykonał w tym tygodniu nerwowe ruchy, które miały zapobiec spadkowi wartości euro. Jak zawsze oberwało się najbardziej inwestorom, którzy stosują tzw. krótką sprzedaż. Czy słusznie?
Krótka sprzedaż to jeden ze stosunkowo świeżych pomysłów na zarabianie pieniędzy na rynkach kapitałowych. Ma on pozwolić na skuteczne zwiększanie wartości inwestycji pomimo spadków na rynkach. Tłumacząc bardzo skrótowo – chodzi o sytuacje, w których inwestor wierzy niezbicie, że dane papiery (akcje, obligacje, kontrakty) będą traciły na wartości. Sam jednak tych papierów (akcji, obligacji, kontraktów) nie ma, ale może je wypożyczyć od gracza, który je ma. Na przykład może być to duży długoterminowy fundusz inwestycyjny, który z zasady zamraża swe aktywa na wiele lat (w tej perspektywie chwilowe spadki nie robią na nim specjalnego wrażenia). Nasz inwestor papiery pożycza i natychmiast je sprzedaje. Zaś po kilku dniach / tygodniach, gdy stracą na wartości, odkupuje je po niższej cenie i oddaje właścicielowi. Do kieszeni zaś inkasuje różnicę w cenie, dzieląc się tylko zarobkiem z pożyczającym.
Proste. Ale to tylko tak w bardzo dużym skrócie. Bo im bardziej laicy brną w szczegóły transakcji typu short sale, tym bardziej dochodzą do wniosku, że rozumieją je dobrze chyba jedynie gracze na rynkach finansowych (i to nie wszyscy). Trudno oprzeć się wrażeniu, że to twory sztuczne, operujące na „nadpoziomie”, zrodzone na potrzeby globalnych spekulantów finansowych, którzy wykonują błyskawiczne operacje, przeskakując z rynku na rynek. Podobnie zresztą, jak niesławne derywaty, które przecież doprowadziły do wybuchu trwającego kryzysu finansowego.
Stosujący krótką sprzedaż mają sporo przeciwników i bardzo kiepski PR. Oskarża się ich o spekulacje, bo działając większą grupą i wyprzedając dane papiery, mogą pociągnąć rynek w dół. I – jak twierdzi wielu fachowców – taka właśnie sytuacja miała miejsce w ostatnich dniach z kursem euro. Tym bardziej, że spadek euro automatycznie winduje w górę kurs dolara. Można więc wspólną walutę wyprzedawać, gotówkę ładować w rosnącą walutę amerykańską, a po kilku dniach operację odwracać, odkupując euro. Taki oscylator, powtarzany wielokrotnie, zmienia się właściwie w maszynkę do zarabiania pieniędzy.
(powyżej) Kanclerz Niemiec Angela Merkel ostrzegła, że upadek euro oznaczałby upadek Europy. Aż tak źle zapewne nie będzie, ale te ostre słowa miały świadczyć o determinacji w obronie wspólnej waluty. Fot. Wikipedia.
Kłopot w tym, że destabilizuje rynki finansowe, zwiększa nerwowość i dezorientuje „tradycyjnych” inwestorów (są jeszcze tacy?). W połowie tygodnia cierpliwość niemieckiego rządu do takich ruchów na euro wyczerpała się i został wydany tymczasowy zakaz stosowania sprzedaży wypożyczanych papierów.
Faktem jest jednak, że tzw. krótka sprzedaż, stosowana masowo i z wyrachowaniem, może prowadzić do dużej niestabilności rynków. Odrywa je też od realnej wartości akcji, obligacji i innych papierów wartościowych. A tego w dzisiejszych czasach powinno się unikać, inaczej kryzys i globalne spowolnienie gospodarcze potrwają dłużej. Spekulanci na własne życzenie wywołali dyskusje o tym, czy i jak ograniczać transakcje krótkiej sprzedaży. Podpowiadam rozwiązanie – które z resztą przewija się w branży – opodatkować.
Komentarze
no prosze, podatki i szafa gra…
kostolany pewnie sie ucieszy.
Rzady Niemiec i USA wprowadzaja reformy i inni powinni ich nasladowac. Krotka sprzedaz i ‚derywatywy’ pwinny byc calkowicie zakazane.
Kazda inwestycja ktora nie doklada do PKB powinna byc zakazana. Nalezy rozpoznac ze banki dysponuja funduszami ktore pochodza w olbrzymiej wiekszosci od pracujacego ludu. Sa to skladki emerytalne, ubezpieczeniowe, oszczednosciowe i inne. Inwestycje z tych funduszy powinny wiec pracowac dla calej ekonomi.
http://stasiak.blog.polityka.pl/2010/05/13/kryzys-grecki-byl-potrzebny/#comment-23224
Przestańcie wreszcie spekulantów nazywać inwestorami !!! Nerwowe zagrywki rodem z szulerni nie mają nic wspólnego z gospodarką. W świecie najlepiej mają się cwaniacy i pasożyci, którzy wymyślili różne fundusze inwestycyjne i emerytalne i wciskają zwykłym ludziom kit, by dorwać się do ich pieniędzy i żyć na ich koszt! Wystarczy spojrzeć na strukturę dochodów wg zawodów – najwiecej zarabiają finansiści, gwiazdy pop kultury , sportu i mediów, a na dole są wytwarzający produkty niezbędne do zaspokojenia podstawowych potrzeb ludzkich. Bez głupawych programów w TV, piłki kopanej i odbijanej obywam się natomiast bez pożywienia, odzienia, dachu nad głową długo nie pożyję. Jest to jedna wielka ściema – to jak będziemy żyć na emeryturze zależy od stanu gospodarki i zasad podziału tego co aktualnie wytwarza. Jeśli będzie dołować to inflacja zeżre nasz „kapitał” bo towar będzie w rękach aktywnych zawodowo i oni będą decydować ile, komu. Gdy będzie w dobrej kondycji to bez naszych oszczędności bez trudu utrzyma emerytów.
A co do Grecji – konsumowali wiecej niż sami wytworzyli. Dobrze im się żyło na koszt innych społeczeństw a teraz gdy trzeba oddać to krzywda im się dzieje nierobom jednym !!!
„Jak zawsze oberwało się najbardziej inwestorom, którzy stosują tzw. krótką sprzedaż. Czy słusznie?” – pyta red. Stasiak.
I, „jak zawsze”, stosuje znaną metodę erystyki, polegającą na wprowadzeniu fałszu do założenia, tak aby łatwo było obalić wniosek lub wpłynąć na odpowiedź (jak w tym wypadku).
Otóż „inwestorom, którzy stosują tzw. krótką sprzedaż” NIE oberwało się „tak jak zawsze”, bo oni istnieją od niedawna, obrywają właściwie dopiero od 2-3 lat, a może tak naprawdę po raz pierwszy.
Natomiast „od zawsze” obrywają inwestorzy, mający NAJWIĘKSZE zyski. I słusznie. Podobnie wygląda struktura podatkowa w cywilizowanych krajach (nie mówię tu o tych „nowych” gospodarkach, które stosują „kreatywne” metody podatkowe, np. podatek liniowy).
Im więcej ktoś zarabia, tym większą – w liczbach bezwzględnych i proporcjonalnie do zarobku – część swego dochodu winien oddać na rzecz redystrybucji.
Oczywiście, to mechanizm b. złożony, trudno na pierwszy rzut oka dostrzegalny, i dlatego to, co obserwujemy my, zwykli zjadacze chleba, to „obrywanie” przez tych „krótkich” inwestorów doraźne, werbalne, w prasie, w społecznej atmosferze. Ale pod tym kryje się powolniejszy proces korekty ich udziału w kosztach ponoszonych przez społeczeństwo. Wydaje się, że będzie się ten udział zwiększał.
Obrywają więc słusznie, choć nie „od zawsze”. Dopiero teraz.
No wlasnie. Wsrod NORMALNYCH ludzi sprzedawanie czegos czego sie nie ma nazywa sie oszustwem i nagradzane jest wiezieniem. Znamy wszak sprzedawanie Kolumny Zygmunta czy mostu na Wisle.
Wsrod finansistow to odkrywcze „operacje”, za ktorymi ciagna sie wielkie wyplaty.
Jak dlugo jeszcze bedzie stosowana ta podwojna moralnosc naszego ludzkiego prawa?
A tak na marginesie – ostatnio bylo wiele o Grecji. I o Goldman-Saksie.
Ilu czytelnikow zdaje sobie sprawe, ze tzw. „aktywa” Goldmana trzykrotnie przewyzszaja roczny PKB Grecji? Tylko, ze Grecja skrepowana jest Karta ONZ, Konstytucja UE itp. A Goldman?
Pomysł z opodatkowaniem ciekawy. Może do gry wróci pomysł z międzynarodowym podatkiem od transferów kapitału może na rzecz MFW?
Przed chwilą wróciłem z banku, gdzie byłem świadkiem pyskówki pomiędzy klientem i pracownikiem banku. Chodziło o to, że klient miał dwie zadłużone karty kredytowy i żądał kredytu, a jak się okazało(podsłuchałem!) gość nie zarabia nawet połowy limitu jaki ma na kartach. Oburzony i wściekły, podniósł się z krzesła i oznajmił, że uda się do konkurencji. Piszę o tym, ponieważ nie aż tak dawno, kiedy dolar miał parytet w złocie, za wystawienie czeku, który nie miał pokrycia szło się do więzienia, a dzisiaj banki i do niedawna niektóre rządy namawiały obywateli do płacenia takimi „czekami”. Niby jest to nie na temat, ale te wszystkie kuglarski sztuczki „inwestorów” mają swe źródło w pieniądzu, który po 1971 przestał być wymienialny na złoto, stał się takim samym towarem jak np. ropa naftowa. W takiej sytuacji trudno się dziwić różnej maści spekulantom, którzy są w stanie obstawiać na giełdach spadki walut i wszystkiego co się tylko da, ponieważ o wycenie waluty decydują oni, a rządy się bronią. Jeśli ma się to zmienić to, rządy muszą wrócić do rządzenia tzn. operacje finansowe na giełdach nie mogą się wymykać opodatkowaniu i nie wszystko co wymyślą sępy w białych kołnierzykach może być dozwolone.
goldman? ma kazia i isabel…
i mam cicha nadzieje, ze sie na nich przejedzie.
Przepraszam o co chodzi?? Krotka sprzedaz?? Zakaz??
Nie nic z tych rzeczy.
Niemcy zabronili nagiej krotkiej sprzedazy, „naked short selling”, a to spora roznica.
Wydaje sie Pan nie rozrozniac tych instrumentow. Polecam wikipedie, google…
Ani slowa o naked CDS, tez dziwne a to przeciez o ich ban chodzilo.
Stasznie uproszczona definicja krotkiej sprzedazy (tak, wikipedia jest lepsza) – nie ma Pan pojecia o czym Pan pisze. Idzie Pan na skroty, zeby czytelnik mogl zrozumiec??… Nie wiem sam
Wypadloby aby Pan Dziennikarz ( nie bloger, ani dziennikarz obywatelski – tfu,tfu ) przynajmniej solidnie przepisywal z tych zachodnich publikacji . To tak na przyszlosc…
Pan redaktor skończył dziennikarstwo a nie ekonomię i napisał bzdurę na biegunach bo zakazano nagiej krótkiej sprzedaży a nie krótkiej sprzedaży..
Dziennikarze do książek!!!!!!!!!!
Pan Redaktor nie ma pojęcia o czym pisze! Opinie zamiast informacji. Gorzej bo Pańska opinia udaje informację faktycznie dezinformując. Jak tu się dziwić że później ludzie wierzą w różne banialuki o medialnej manipulacji i w spiskowe teorie. Pieniądze to nie wszystko, ale coś chyba wypadałoby o nich wiedzieć żeby zabierać głos.
spc pisze:
2010-05-24 o godz. 17:08
Naga krotka sprzedaz czy nie naga to nie az tak wielka roznica. Zadna krotka sprzedaz nie wplywa pozytywnie na PKB. Kazda ‚derywatywa’ nie wplywa pozytywnie na PKB i dlatego ‚derywatywy’ powinny byc calkowicie zakazane. Niemcy zrobili dobry poczatek. ‚Derywatywy’ nie sa inwestycjami, czas to rozpoznac.
Ah widzę, że parę osób mnie ubiegło. A więc właśnie Panie Redaktorze chodzi o nagą krótką sprzedaż a nie o krótką sprzedaż w ogóle.
No właśnie, jak słusznie zauważyli Panowie SPC i JI Autor – niestety – nie wie o czym pisze. Różnica pomiędzy nagą krótką sprzedażą, a krótką sprzedażą jest taka jak różnica pomiędzy nagą kobietą a ubraną kobietą. A każdy kto uważa inaczej jest totalnym dyletantem. Poza tym nie bardzo rozumiem jaki wpływ ma krótka sprzedaż na PKB? Czyżbym był nieobecny na tym wykładzie nowej, alternatywnej ekonomii?
Generalnie krótka sprzedaż jak i naga krótka sprzedaż są bardzo pozytywnymi transakcjami, które są właściwe dla dojrzałych rynków. Ich podstawową zaletą jest ograniczenie wahań wycen rynkowych instrumentów finansowych, a tym samym stabilność tych wycen.
A no i oczywiście transakcje krótkiej sprzedaży są – już obecnie – opodatkowane. Baaa…nawet w Polsce, gdzie krótka sprzedaż w ujęciu normatywnym jest wprawdzie możliwa, lecz w ujęciu praktycznym nie jest wykorzystywana, transakcje typu short sale są opodatkowane.
Także tekst Redaktora Stasiaka, jak to z nimi niemal zawsze bywa, z powodzeniem może trafić do śmietnika.
Masakra pisze:
2010-05-27 o godz. 22:11
A ty nie zrozumiales o czym ja napisalem. Kazda inwestycja ktora nie buduje trwalego majatku i nie wykorzystuje tzw ‚multiple effect’ nie wplywa pozytywnie na PKB.
Poniewaz tranzakcje ‚dyrewatyw’ sciagaja duzo kapitalu w ostatnich latach oznacza to olbrzymia strate z punktu makro ekonomi. Jest to glowna przyczyna ze dlugi wzrastaja w szybszym tepie od produktow krajawych.
Ten problem zaczyna byc rozpoznawany. Niemcy zakazali krotkiej sprzdazy i nie ma znaczenia czy golej czy nie golej. Twoj komentarz udowadnia jeszcze raz ze polak potrafi klocic sie o byle gowno. Wlosi natomiast zaproponowali calkowity zakaz ‚dyrewatyw’. I tak sie eventualnie stanie.
„Dyrewatyw”? Tak, to widzę, że nie mamy o czym rozmawiać. Także pozwól, że nie odniosę się merytorycznie do twojej wypowiedzi, która jest stekiem bzdur, błędów (np. to, że derywaty mają negatywny wpływ na PKB, ich wpływ na dług publiczny, to że naga krótka sprzedaż i krótka sprzedaż to jedno i to samo) no i oczywiście inwektyw pod moim adresem ;).
ps. Zaprzyjaźnij się ze słownikiem, bo jak piszesz „tranZakcja” to umieram ze śmiechu.
Masakra pisze:
2010-05-28 o godz. 07:50
Chlopcze, jeszecz raz pokazales ze potrafisz klocic sie o byle gowno. Dla ciebie moge napisac ‚Derivative trade’. Czy jest teraz lepiej ? Sam sobie przetlumacz na poprawny polski odpowiednik.
A tematu nie rozumiesz. To oczywiste.
‘Derivative trade’ – hahahahahaha, już się nie ośmieszaj. Chciałeś błysnąć, nie wyszło. Powinieneś zamilknąć już na zawsze :).
„A tematu nie rozumiesz. To oczywiste.” – jakiś przykładzik? Czy to taka pusta deklaracja?
To takie typowo polskie: Nie znasz się, ale się wypowiadasz. Jak ktoś zdecydowanie mądrzejszy od ciebie zwraca tobie uwagę, że napisałeś głupotę to zaraz przechodzisz do argumentów ad personam. Jest takie powiedzenie: Nigdy nie rozmawiaj z głupcem, wpierw sprowadzi ciebie do swojego poziomu, a następnie pokona doświadczeniem. Będę miał je na uwadze, gdy pojawi się kolejny twój wpis i będę chciał odpisać.
Pozdrawiam
Masakra
Kliknąłem w Twój nik myśląc, że znajdę się w jakiejś krynicy mądrości.
Wielkie było moje zaskoczenie kiedy znalazłem się na stronie startowej SGH.
Jeśli linkujesz ją żeby się dowartościować lub ją zareklamować to wyświadczasz tej zacnej uczelni niedźwiedzią przysługę.
Odczep się od tego statku:)
Parker,
Dyskusja dorosłych ludzi sprowadza się do wykorzystywania argumentów. Skoro twierdzisz, że wyświadczam eSGieHowi niedźwiedzią przysługę to poproszę o argumenty. Bo wiesz – nie bierz tego do siebie – Twoja wypowiedż jest z kategorii: ja mam rację, bo tak. Także albo przedstaw argumenty wskazujące jakikolwiek błąd w mojej wypowiedzi (powodzenia :)) albo zamilknij.
Masakra
Nie wiem jakie są Twoje wiązki z SGH.
Może studiujesz tam wieczorowo, może jesteś doktorantem a może ksero obsługujesz.
W każdej z tych sytuacji przyczepienie się linkiem do strony głównej tej uczelni uważam za obciach i próbę dowartościowania.
Każdy ma inne poczucie obciachu więc nie będę tego uzasadniał.
Błędów w Twojej wypowiedzi nie mam zamiaru szukać bo nie czuję się kompetentny.
To jest blog na portalu popularnego tygodnika opinii nie fachowego pisma naukowego.
Czepianie się redaktora oraz uczestników dyskusji, że za mało fachowo się wypowiadają świadczy tylko o zachłyśnięciu się wiedzą czepialskiego.
Zachowujesz się jak grzejący ławę w trzeciej lidze zawodowiec, który trafił na mecz lubiących pograć amatorów i z poważną mina krytykuje ich poczynania na boisku.
Parker,
Niestety w Twojej wypowiedzi zabrakło jednego ważnego elementu jakim są jakiekolwiek argumenty dla poparcia formułowanych tez.
Pisanie o tym, że to popularny tygodnik to czysta demagogia. jeśli Tobie nie przeszkadza to, że na stronie tygodnika, który jest drugim pod względem popularności tygodnikiem w Polsce, pojawiają się TAKIE błędy to winszuje. Tylko nie narzekaj potem, za jakieś kilka lat, jak na stronie rzeczonego tygodnika pojawi się zdanie „szłem łonkom i kwiaty pachły, to był pienkny dzień”. Bo skoro można zaakceptować merytoryczne błędy to idźmy przecież o krok dalej :). Poza tym w Twoim wypadku kłania się czytanie tekstu pisanego ze zrozumieniem. Zwróć uwagę, że ja nie wytykam uczestnikom dyskusji braku fachowości tylko błędy merytoryczne (Autor pisze o krótkiej sprzedaży, gdzie wymieniona regulacja dotyczy nagiej krótkiej sprzedaży. Autor przedstawia pomysł: opodatkować krótką sprzedaż; gdzie pomysł ten działa od wielu lat. Mentor pisze o braku wpływu transakcji spekulacyjnych na PKB; gdzie taki wpływ występuje, itd. itp) . A to coś zupełnie innego.
Masakra,
Nie pisze się „winszuje” tylko winszuję.
„. jeśli Tobie nie przeszkadza”
Po kropce zdanie zaczyna się z dużej litery.
„Tylko nie narzekaj potem, za jakieś kilka lat…”
Co to za polszczyzna?
„Nie narzekaj potem” lub „nie narzekaj za kilka lat.”
„Bo skoro można zaakceptować merytoryczne błędy to idźmy przecież o krok dalej”
Fatalna składnia jak na SGH.
Poprawnie byłoby bez „bo” które wydaje się nie potrzebne podobnie jak „przecież”.
„Skoro można zaakceptować merytoryczne błędy to idźmy o krok dalej.”
Tak absolwent SGH by napisał za moich czasów.
„czytanie tekstu pisanego”
To spróbuj przeczytać mówiony.
„gdzie pomysł ten działa od wielu lat.”
Gdzie działa?
To niezrozumiałe zdanie.
Chciałeś chyba napisać: „podczas gdy pomysł ten działa od wielu lat.”
„Mentor pisze o braku wpływu transakcji spekulacyjnych na PKB; gdzie taki wpływ występuje, itd. itp”
Chyba znak zapytania powinien być po „występuje” zamiast przecinka.
Bez niego zdanie traci sens.
Oj ,zeszła na psy moja uczelnia.:)
Parker,
Gratuluję znajomości zasad języka polskiego. Pozwól, że odniosę się wyłącznie do fragmentu Twojej kwiecistej wypowiedzi:
„Błędów w Twojej wypowiedzi nie mam zamiaru szukać bo nie czuję się kompetentny.” „Oj ,zeszła na psy moja uczelnia.:)”
Masz rację. Zeszła na psy, skoro absolwent wiodącej uczelni ekonomicznej w kraju nie jest w stanie merytorycznie bronić swoich poglądów i wypowiedzieć się odnośnie najprostszych mechanizmów ekonomicznych. Czas umierać.
Masakra,
Słowem nie napisałem, że jestem absolwentem SGH.
Bufet tam prowadziłem.
Parker,
„Oj ,zeszła na psy moja uczelnia.:)” – no to jak prowadziłeś tam bufet to jest faktycznie Twoja uczelnia, hahahahahaha ;). Czytając to co piszesz stawiam, że prowadziłeś ten bufet co był w Budynku A przed Melonem (ten co upadł).
parker pisze:
2010-05-31 o godz. 08:42
Aha, Szkola Glowna Handlowa to byly SGPiS. I ja bywalem tam w bufecie, (Hadesie) chociaz ekonomi sie tam w bufecie ani w AGH nie uczylem.
I dobrze bo widze po wspisach Maskary ze nauczono go zlodziejeskich manipulacji rynkowych w ktorych obronie tu wystepuje.
Dobra robota Parker, Maskara powinen skoncentrowac sie na temacie a nie na kropkach i przecinkach lub klawiaturowych potknieciach innych komentantorow, bo sam je robi.
No zaraz Panowie, bo gubimy wątek. Ustalmy fakty: Jak mniemam prowadzę wymianę uprzejmości z dwoma Panami, z których jeden prowadził bufet w budynku SGH, a drugi w nim bywał i przy tym ten drugi myśli, że transakcje zabezpieczające otwartą pozycję na rynku kasowym poprzez zajęcie pozycji na rynku terminowym to złodziejska spekulacja. Przy czym dodatkowo obaj uważają, że Autorowi blogi nie można zarzucić niekompetencji i absolutnego braku wiedzy w przedmiotowym temacie?
Masakra pisze:
2010-05-31 o godz. 20:12
„otwarta pozycja na rynku kasowym poprzez zajęcie pozycji na rynku terminowym”….
Maskara, zapomnij i ksiazkowych definicjach tzw wolnego rynku. Celem takich teorii jest oglupianie i otumanianie. Twoim obowiazkiem jako absowent SGH w Warszawie jest myslec i miec swoja opinie. A przede wszystkim byc realista.
Takimi wlasnie fantastycznymi teoriami bombarodowano Polske przez dziesieciolecia i zakonczylo sie to trasformacja do kapitalizmu bez wlasnosci.
Jezeli ktos opowiada ci teorie to zastanow sie co on moze na tym zyskac.
Jako ekonomista powinnes patrzyc z punktu widzenia gospodarki narodowej a nie z punku widzenia indywidualnego spekulanta.
Tzw ‚otwarcie Polski na swiat’ skonczylo sie utrata wlasnosci i niepodleglosci. W rezutacie Polska zarzadzaja tacy jak Goldman Sach (GS) a polskie wladze sa tylko marionetka.
Ile czasu jeszcze potrzebujesz by sie dowiedziec ze nie ma wolnych rynkow ani wolnegp przeplywu kapitalu. Jak GS zadecyduje to moze zniszczyc polska gospodarke w kilka tygodni.
Zdaj sobie sprawe ze idywidualna osoba (inwestor) dzialajaca w osamotnieniu, bez porozumienia z innymi, nie jest w stanie wplynac na ceny ani kierunek rynkow. Firmy o rozmiarze GS natomiast moga robic co im sie podoba. Dlatego tez proba krotkiej sprzeraz przez indywidualnego spekulanta nikomu nie zaszkodzi. Ale gdy GS to robi to zupelnie inna sprawa. Jezeli firma jak GS zajmie ktorka pozycje to ta sama firma rowniez spowoduje ze ceny zaczna spadac. W czasie niedawnych przesluchan w US Kongressie dyskutowano o tym otwarcie. Brakuje jeszcze aktu oskarzenia przeciwko GS ale sprawa sie toczy.
Dlatego tez zakaz krotkiej sprzedazy nagiej czy nie nagiej jest zaledwie malutkim krokiem ale w dobrym kierunku. Wlosi juz proponuja calkowity zakaz ‚derivatives’.
Zdaj sobie sprawe im wiecej kapitalu zwiaze sie z ‚derivatives trade’ co nazwijmy po imieniu spekulacjami tym mniej kapitalu pozostaje dla poprawnych inwestuycji. Np Budowa elektrowni. To stwarza trwaly majatek ktory buduje PKB przez nastepne 40 lat. A kazda kwota zainwestowana w trwaly majatek jest pomnazana po przez tzw ‚multiple effect’. Wydatek jednego jest dochodem drugiego, itd. Np, 1 mld zl zainwestowany w budowe elektrowni oznacza wartosc oklo 9 mld zl ozywienia gospodarczego.
‚Derivative trade’ nie stwarza takich wartosci. przychod jednej strony jest strata dugiej strony. Nie ma z tego zadnego pozytku dla PKB.
Inwstycje na gieldach rowniez sa marnotrwstwem. (sa wyjatki). Naplyw kapitalu na gieldy powoduje inflacje akcji. Czas to zauwazyc. Po 20 latach zauwazono ze naplyw taniego kapitalu na rynki nieruchomosci spowodowal wzrost cen nieruchomosci. Jedna z przyczyn obecnego kryzysu.
Dlatego tez calkowity zakaz derivatives jest jak najbardziej pozadany a inwestycje na innych rynkach jak gieldach poddane dalszej regulacji.
Kiedys w Polsce byl dobry zwyczaj. Ciezarowka ktora dostarczyla towar np, z Warszawy do Radomia nie mogla wracac pusta. Kierowca musial co najmniej sprawdzic czy jest cos do zabrania z powrotem. W podobny sposob powinien byc regulowany kapital. Zainwestuj na gieldach lub w nieruchomosci ale tylko jezeli nie ma bardziej pozytecznej inwestycji. Tu nalezy przypomniec ze wytworcami (80-90%) kapitalu jest lud pracujacy a firmy inwestycyjne i banki sa tylko opiekunami.
Powodem obecnego kryzysu jest zmiejszajaca sie produktywnosc kapitalu bo za duzo kapitalu jest zwiazana, marnowana np po przez ‚derivatives’. Dlatego tepo zadluzania krajow jest szybsze od tepa wzrostu PKB. Co prowadzi do kleski.
The Mentor,
Jak zobaczyłem Twój wpis (tak btw. to jakaś nowa alternatywna ekonomia, która nie znajduje potwierdzenia w rzeczywistości; kompletnie rozwalił mnie fragment: „inwestycje na giełdach są marnotrawstwem (są wyjątki) – bo to już MEGA BZDURA, słyszałeś o czymś takim jak efekt mnożnikowy i jego wpływ na PKP) to chciałem Ci odpisać wytykając niezliczone błędy i głupoty jakie napisałeś, ale przypomniało mi się, że „nigdy nie dyskutuj z głupcem, wpierw sprowadzi ciebie do swojego poziomu, a potem pokona doświadczeniem”, także ograniczę się do złożenia Ci najlepszych życzeń z okazji Dnia Dziecka.
Pozdrawiam
Oczywiście chodziło o relację pomiędzy efektem mnożnikowym a wzrostem PKB. Niestety The Mentor próbuje sprowadzić mnie do swojego poziomu 😉
@ Masakra godz. 18:20
Radze Ci przeczytać książkę pt. „Crisis Economics- A Crash Course in the Future of Finance” by Nuriel Roubini i Stephen Mihm. Twój entuzjazm z pewnością opadnie i myślę, ze przeprosisz autora tego artykułu.
Czarne dni nadchodza nad Polske. Juz sie wydawalo ze gorzej byc nie moze ale po czytaniu kometanrzy takich jak Maskary, absolwenta lub studenta Warszawskiej Glownej Szkoly Handlowej najlepiej strzelic sobie w glowe by nie cierpiec w piekle ktore tacy jak Mascara przygotowuja i to z determinacja.
Tak wiemy, w Polsce nastapila cudowna trasformacja do kapitalizmu bez wlasnosci. Hute Warszawa specjalisci (a jakze) sprzedali za 1/100 jej watorsci, nawet ponizej ceny gruntow na ktorych ta huta stoi. 10% PZU wartosci okolo 33 mld zl sprzedano za mniej niz 3 mld zl a na sprzedazy fabryki samochodow w Tychach kraj stracil 20 mld zl.
Na takich to sukcesach trasformacji ucza sie studenci szkol ekonomicznych w Polsce. Ale dotarla do Polski rowniez zachodnia propaganda sukcesu. Ilez to cudow kapitalizmu, cudow niewidzialnej reki i mozliwosci wspanialych zarobkow. Wystarczy wierzyc w te nowa religie, pozbywac sie wszystkiego co polskie (co jeszcze zostalo) i czekac na forune.
I tu widac naiwne i skandaliczne uposledzenie Maskary, odpornego na argumenty, pozbawionego mozgu a jednoczesnie pokazujacego swa arrogancje na podbudowie pospolitego ociemnienia.
Nowojorska Gielda jest dobrym przykladem codow zachodnich ekonomi. Tak wiemy ze cuda byly. Pewnego razu czysci-but stal sie tam milionerem. Ale spojrzmy na lata 1990-2002. Szalenczy naplyw pieniedzy napompowal ceny akcji. 400% w gore w latach 90-2000 i nastepnie 190% w dol w ciagu dwoch lat do roku 2002. To reprezentuje glownie najpierw inflacje akcji a pozniej wyrzucenie trlionow dolarow w bloto. Nie ma sladu po tych trilionach. Ale gdyby te peiniadze byly zainwestowane np, w budowe autostrad, autostrady by nie zniknely. W 2000, PE (ceny akcji w stosunku do zarobkow) osiagaly wartosci rzedu 800-900. Np, dla firm jak Cisco i America On Line. To znaczy ze za jeden rok zarobkow firmy Cisko specjalisci jak Maskara placili 800 razy wiecej. Co znaczy ze Maskara jest gotow czekac 800 lat na zwrot na inwestycje.
Nie moze byc nic bardzeiej durnego. Swoje jak hute Warszawa sprzedac za 1/100 wartosci i kupowac smiecie na gieldach przeplacajac 800 razy.
A co sie stalo w 2000? Slon pierdnal w Bangladesh i ceny na geldach zaczely spadac. Na tym wlasnie opiera sie system gieldowy ktorym Maskara jest zafascynowany. Oby nigdy nie byl w pozycji by inwestowac pieniadze innych ludzi.
@the mentor
„Hute Warszawa specjalisci (a jakze) sprzedali za 1/100 jej watorsci, nawet ponizej ceny gruntow na ktorych ta huta stoi.”
Cena gruntów na której stoi Huta Warszawa rzeczywiście mogłaby przewyższać cenę za którą sprzedano hutę pod jednym warunkiem.
Że huty by nie było w tym miejscu.
A w związku z tym ze tam stoi to grunty są warte tyle ile jest warta huta.
A huta jest warta tyle za ile się znajdzie chętny ją kupić.
A dla chętnego jej wartość zależy od tego ile ona zarabia a nie od wartości gruntów.
Myślę, że nawet okoliczne działki byłyby warte więcej gdyby zamiast huty były Łazienki Królewskie.
Myślę, że mylisz wartość, która wynika z gry między tymi którzy chcą sprzedać a potencjalnymi kupcami z kosztami inwestycji lub wartością odtworzeniową.
Jeśli wybudujesz za miliony fabrykę która przynosi straty to mimo, że ma ona dla ciebie wartość milionów jak będziesz ją chciał sprzedać to może się okazać, że za darmo nikt nie będzie chciał wziąć, bo koszt zburzenia będzie wyższy niż wartość gruntu na którym stoi.
A jak się okaże, że kupujący ma obowiązek utrzymać nierentowna produkcję i zatrudnienie to nie dość, że nic nie będzie chciał zapłacić to poprosi żeby zapłacono za kłopot który sobie na głowę bierze.
Co do PZU to rzeczywiście był to przekręt ale bardziej skomplikowany niż go przedstawiasz.
Jak kupię przedsiębiorstwo i ono po latach na skutek koniunktury i dobrego zarządzania zyska na wartości wielokrotnie to wcale nie znaczy, że mi je za tanio sprzedano.
W chwili kupna nikt nie dawał więcej i kupiłem je za tyle ile było warte.
Jakby była zła koniunktura lub popełniłbym błędy w zarządzaniu i zbankrutował to by oznaczało, że kupiłem za drogo?
Wartość jest zawsze tu i teraz.
Parker, zgadzam sie z twoim rozumowaniem. Fakty jednak rowniez popieraja moj punkt widzenia. Jest kilkanascie sposobow wycen firm produkcyjnych. Dla tych co na gieldach sprawa jest jasna. Wartoscia firmy jest ich kapitalizacja. Tzn suma wartosci wszystkich akcji w obiegu. I powszechnie te wartosc sie przyjmuje w negocjacjach jako punkt startowy.
W 1999 koszt budowy huty jak Huta Warszawa wynosil okolo $3 mld a sprzedano ja za marne $ 60 mln i bezprawnie bo kupujacy nie zaplacil gotowka, placil na raty. Cena Huty powinna byc ustalona jako obecna (obecna w 1999) suma wartosci wszystich przyszlych zyskow (wolnych).
A jaka byla motywacja na sprzedaz???
Hute Warszawa rzad powinien doprowadzic do porzadku i umiescic na Warszawskiej Gieldzie. (Tak jak teraz zrobili z PZU). To bylo mozliwe wystarczylo zatrudnic odpowiednich ludzi od zarzadzania.
Gdybys chcial sprzedac swoj samochd, na pewno bys go umyl i zalatal dziure w oponie przed sprzedaza – prawda. Bo chcialbys uzyskac lepsza cene.
Po sprzedazy HW, nowy wlasciciel przeniosl siedzibe do Mediolanu i tam placi podatki. Produkuje w Polsce wywozi po cenach rownych kosztom produkcji by nie placic podatku w Polsce, a poza Polska podbija ceny, sprzedaje i melduje zyski w Mediolanie. (jeden z cudow globalizacji). Tak wlasnie polskie rzady traca baze podatkowa.
A sprawa byla prosta, jezeli oferta nie jest wystarczajaca to nie sprzedajesz. Czy sprzedal bys swoj dom za 5 zl gdyby to byla jedyna oferta?
Czytalem o PZU, w 2001 dziesieciu ekspertow wycenilo PZU miedzy 197 mld zl i 330 mld zl. 10 % bylo wiec warte co najmniej 19.7 mld a nawet 33 mld a Buzek sprzedal za 2.7 mld. Rowniez bezprawnie bo nie za gotowke czego wymagalo polskie prawo. Nabywca mial rowniez prawo kupic dalsze akcje (prawo bezterminowe) po cenach akcji z 1999 roku! Nigdzie nie spotykana glupota !!! I byly rowniez inne szkody o ktorych …. nie bede sie rozpisywal.
@the mentor
Jako, że czytam Twoje komentarze to nie mam wątpliwości, że prezentujemy skrajnie różne poglądy na gospodarkę,politykę i tylko stosunek do KK i Masakry nas łączy.
Tym bardziej miło mi się zrobiło, że przyjmujesz ogólnie moje argumenty.
W szczegółach pewnie szansy na zbliżenie stanowisk nie ma, wiec utrzymajmy ten błogostan:)
Co do cyferek które podajesz w sprawie PZU to nie będę się do nich odnosił bo się nie znam.
Ale jako bufetowy SGPiS nie dowierzam ekspertom od wyceny w sytuacji, kiedy rynek ich wyceny nie może zweryfikować.
Przekręt na PZU polegał nie na tym, że Eureko kupiło za tanio akcje, bo wtedy kiedy kupowało za pakiet który objęło nikt nie dawał więcej.
Nie dawał, bo był to pakiet w przedsiębiorstwie państwowym a więc zależnym od polityków a nie od rynku a to istotnie wpływa na cenę.
Ryzyko utraty zainwestowanych pieniędzy było duże.
Ale nie dla tych, którzy mieli wpływ na polityków i na ich dalsze decyzje.
Na tym biznesplan się opierał.
Tyle, że mimo obstawienia zarówno SLD jak i AWS coś nie zagrało w biznesplanie i transakcja się nie zrealizowała po myśli Kwaśniewskiego i kolegów z Banku Inicjatyw Gospodarczych.
No ale na tym polega ryzyko wchodzenia w biznes z politykami.
Pewnie mimo to „towarzystwo” nie straciło choć dopuszczam myśl, że mógł to być finalnie słaby interes.
Jeszcze raz polecam przeczytanie książki napisanej przez panów Nouriel Roubini i Stephen Mihm pt. „Crisis Economics”. (‚The Penguin Press’, 2010-New York).
Parker, w biznesie jest powiedzenie; „jezeli dwie osoby zawsze sie ze soba zgadzaja, jedna z nich jest niepotrzebna”.
Zauwaz fakt. Jezeli rzad sprzedaje publiczna wlasnosc czym byla Huta Warszawa, rzad traci przyszle zyski i podatki. Tak sie w wypadku HW stalo bo nowy wlasciciel przeniosl siedzibe do Wloch. Biorac pod uwage rowniez te podatki sprzedaz Huty byla jeszcze wiekszym kretynizmem.
Eureko natomiast bylo/jest kontrolowane przez Opus Deli ktore z kolei jest kontrolowane przez Watykan.
@the mentor
Rząd nie jest od tego żeby zarządzać hutami,kopalniami i w ogóle przedsiębiorstwami bo nie potrafi tego robić.
Zawsze interes polityczny zwycięży nad ekonomicznym ze szkoda dla tych przedsiębiorstw ludzi tam zatrudnionych i gospodarki.
Rząd sprzedając przedsiębiorstwa daje im szansę na pozyskanie niezbędnego kapitału i na skuteczne konkurowanie w globalnej gospodarce.
Przedsiębiorstwa państwowe nie mające monopolu na rynku który chroniłby je przed konkurencją i umożliwiał przerzucenie na konsumentów kosztów swojej nieudolności i korupcji przynoszą straty bo są niekonkurencyjne.
Te straty pokrywamy z podatków nas wszystkich.
Rząd sprzedając przedsiębiorstwa wyprowadza z ich zarządów partyjnych kolegów których jedynym interesem jest zdążyć się nakraść dla siebie i dla partii zanim się zmieni władza.
Stopień korupcji w państwowych przedsiębiorstwach jest nieporównywalnie wyższy niż w prywatnych.
Marnotrawstwa też.
Nie dostaniesz kontraktu z państwowym przedsiębiorstwem jak nie zapłacisz 10% „prowizji” niezależnie czy kontrakt dotyczy dostawy papieru do drukarek czy budowy wieżowca.(Chciałbym poznać jaki był koszt metra kwadratowego biurowca PZU w porównaniu z budowanymi równolegle obok komercyjnymi.
Mogę się założyć, że o połowę wyższy).
„Tak sie w wypadku HW stalo bo nowy wlasciciel przeniosl siedzibe do Wloch.”
Ale do huty państwo nie dokłada a pewnie dokładało.
Ludzie maja pracę i płacą podatki i ZUS a inaczej by jej najprawdopodobniej nie mieli i w dużej części zasilili rzesze bezrobotnych bo huta by zbankrutowała.
Czasami warto jest oddać coś za darmo żeby przestać dopłacać i dać możliwość zagrabienia innym jak się samemu nie potrafi.
Żeby ludzie mieli pracę i płacili podatki bo to jest właśnie interes społeczny.
A o Opus Dei i ich związkach z Eureko słyszałem.
Nie ma to dla mnie znaczenia kto za tym stoi bo nie wpływa to na opisany mechanizm.
Z całą pewnością Eureko miało koneksje polityczne i bez znaczenia jest dla mnie czy przez szwagra czy Watykan.
OMG, Opus Dei? Eureko? Huta w Warszawie? Łapownictwo przy przetargach (to już poważne oskarżenia)?
Panowie, jak zobaczycie zielone ludziki i usłyszycie głosy w głowie podpowiadające wam: zabij, zabij! to dzwońcie natychmiast pod 999 i poproście o transport bezpośrednio do kliniki na Sobieskiego.
Masakra,
Od pierwszego Twojego komentarza wyraźnie widać, że zaczepki szukasz na tym blogu.
Moim zdaniem świadczy to o wysokim poziomie testosteronu charakterystycznym dla młodego wieku.
Normalnie takich typków się ignoruje i czeka aż im się znudzi.
Ale takie ignorowanie człowieka uważam za nieludzkie i niebezpieczne dla społeczeństwa i przystanków autobusowych.
Dlatego odpisuję na Twoje komentarze pro publico bono.
Dzięki za radę i na pewno z niej skorzystam.
Tobie radzę znaleźć sobie partnerkę lub partnera w zależności od preferencji a zobaczysz jak piękny jest świat.
Zapisanie się na kung fu też pomaga.
@Parker
Gbym chcial cie ograbic to podprowadzil bym cie w ciemna uliczke i tam bym ograbil. Zachod wlasnie tak zrobil w stosunku do Polski. A teraz po 20 latach nawet nie wyglada na to by ktokolwiek zdawal sobie z tego sprawe.
Wrecz przeciwnie. Widac nawet wiecej oszolomow jak np, Maskara. Ciagle te same slogany i fantastyczne teorie rodem z zachodu sa powtarzane jak religia.
Jedna z tych bzdur jest stwierdzenie ze ‚nierentowne zaklady (jak HW) nalezy sprzedawac’. Nigdy nie widzialem najmniejszej proby by te ‚nierentowne’ zaklady naprawiac. Czy pomoc rzadu USA dla firm amerykanskich nie wygladala jako proba naprawy?. Wiara w cuda prywatnej wlasnosci nie ma podstaw. Az 80% prywatnych firm upada w ciagu pierwszych 5 lat swego istnienia. (przecietna swiatowa). I sa konsekwencje tego zjawiska dla kraju. To nie ma znaczenia ze sa to firmy prywatne, podatkowicz ciagle placi, rowniez za skutki tych bankrupcji.
Dlaczego firmy w Polsce byly „nierentowne”? Link ponizszy to wytlumacza; http://www.monitor-ekonomiczny.pl/s17/Artykuły/a107/Prawda_o_terapii_szokowej.html
To bylo durne wykonywanie zachodnich instrukcji. Podprowadzanie w ciemna uliczke. Efect Balcerowicza, w celu doprowadzenia firm do bankrupcji, by w warunkach szkoku sprzedac bez oporu za smiesznie niskie ceny i nie przypadkowo zachodniemu nabywcy, w tajemnicy, bez przetargu.
Polecam ksiazke Naomi Klein ‚Doktryna Szoku’. Nie tylko Polske tak zalatwiono. Jednak w innych krajach politycy i ludnosc potrafili sie obudzic. W Polsce natomiast ta sama wiara w te same zachodnie bzdury dominuje.
A w ponizszym linku widac jak USA dba o swoje firmy. Jakos sami nie sluza przykladem co nalezy robic z ‚nierentownymi’ firmami.
http://rt.com/Politics/2010-06-04/us-13-trillion-debt.html
Parker,
Rzeczowa dyskusja sprowadza się do używania argumentów ad rem, a nie ad personam. Rozumiem, że Autor wpisu w serwisie jest w Twoim typie i chcesz go bronić, ale jak pisze głupoty i potem krążą po świecie takie prawdy to mi się nóż w kieszeni otwiera. Także skoncentruj się proszę na argumentach rzeczowych a nie pisaniu o Twoich marzeniach o partnerach, partnerkach czy innych zwierzątkach domowych, jak i innych rozrywkach.
Troszkę pokory Kolego.
Do Spatifu gdzie za komuny spotykała się warszawska bohema przychodzili również pracownicy resortu spraw wewnętrznych aby ogrzać się trochę w cieple gwiazd.
Pewnego razu pijany ubek wstał i krzyczy:
-No inteligenci!!!
-A teraz, wyp……alać!!!
Jeden ze znanych aktorów wstał i zwracając się do kolegów powiedział.
-Panowie,nie wiem jak wy ale ja wyp….alam.
Panowie i Panie,nie wiem jak wy ale ja wyp….alam na jakiś czas z tego blogu.
@parker,
Ja słyszałem, że mówiącym był Himilsbach a aktorem Holoubek:)
Zanim znikniesz: mam wątpliwość odnośnie Twojego wpisu 4/6 10:07. Oczywiście państwo oddaje w zarząd kolejne pola, na których nie ma know-how i struktur, aby prowadzic działalność. Nie ma wyjścia tylko pozbyć się obciążeń.
Tylko wydaje mi się, że uwagi @mentora są jakby z innego poziomu – bo równoczesnie zachodzi koncentracja kapitału w ponadnarodowych strukturachy niekontrolowanych przez nikogo ani nieskrępowanych żadnymi regulacjami.
I tak, możemy idąc za propozycją gospodarza blogu opodatkowywać niepoządane transakcje, ale nie zmienimy faktu, że np 98% derywatyw nie ma pokrycia w towarze a kursy giełdowe są przewartościowane w stosunku do potencjalnych dywidend. Mamy do czynienia z balonem nadmuchanym do granic mozliwości przez instytucje, które przestały służyć celom, do jakich zostały powołane i zajęły sie spekulacją. I w dodatku prowadzenie rzeczywistej działalności jest opłacalne tylko na polach, na których Chiny nie zdecydują sie nas wyręczyć.
Moim zdaniem „lepiej juz było”:(
Dlaczego tu widac problem???
the mentor pisze: Twój komentarz czeka na akceptację.
2010-06-05 o godz. 18:10
@Parker
Gbym chcial cie ograbic to podprowadzil bym cie w ciemna uliczke i tam bym ograbil. Zachod wlasnie tak zrobil w stosunku do Polski. A teraz po 20 latach nawet nie wyglada na to by ktokolwiek zdawal sobie z tego sprawe.
Wrecz przeciwnie. Widac nawet wiecej oszolomow jak np, Maskara. Ciagle te same slogany i fantastyczne teorie rodem z zachodu sa powtarzane jak religia.
Jedna z tych bzdur jest stwierdzenie ze ‘nierentowne zaklady (jak HW) nalezy sprzedawac’. Nigdy nie widzialem najmniejszej proby by te ‘nierentowne’ zaklady naprawiac. Czy pomoc rzadu USA dla firm amerykanskich nie wygladala jako proba naprawy?. Wiara w cuda prywatnej wlasnosci nie ma podstaw. Az 80% prywatnych firm upada w ciagu pierwszych 5 lat swego istnienia. (przecietna swiatowa). I sa konsekwencje tego zjawiska dla kraju. To nie ma znaczenia ze sa to firmy prywatne, podatkowicz ciagle placi, rowniez za skutki tych bankrupcji.
Dlaczego firmy w Polsce byly “nierentowne”? Link ponizszy to wytlumacza; http://www.monitor-ekonomiczny.pl/s17/Artykuły/a107/Prawda_o_terapii_szokowej.html
To bylo durne wykonywanie zachodnich instrukcji. Podprowadzanie w ciemna uliczke. Efect Balcerowicza, w celu doprowadzenia firm do bankrupcji, by w warunkach szkoku sprzedac bez oporu za smiesznie niskie ceny i nie przypadkowo zachodniemu nabywcy, w tajemnicy, bez przetargu.
Polecam ksiazke Naomi Klein ‘Doktryna Szoku’. Nie tylko Polske tak zalatwiono. Jednak w innych krajach politycy i ludnosc potrafili sie obudzic. W Polsce natomiast ta sama wiara w te same zachodnie bzdury dominuje.
A w ponizszym linku widac jak USA dba o swoje firmy. Jakos sami nie sluza przykladem co nalezy robic z ‘nierentownymi’ firmami.
http://rt.com/Politics/2010-06-04/us-13-trillion-debt.html
@Aleksander nieMacedonski
Prawo istnieje, tylko trzeba je egzekwować.
“Omitting important truths is a crime…especially in the financial industry. This concept is literally written into the definition of securities fraud. The most important expression of that definition is SEC Rule 10b-5: Employment of Manipulative and Deceptive Practices.”
Na pewno możemy się zgodzić , że istnieje NIEWYOBRAZALNA góra kasy ponadnarodowej ( dzisiątki bilionów USD ) która szuka miejsca aby się pasożytniczo rozmnożyć ! Stąd derywaty , subprimy . Jeśli całą produkcję przemysłową przeniesiono do Chin , to z czegoś trzeba zyć !!! Praktycznie doktryna neolibeberalna upadła . Bo do banków dopłaciliśmy wszyscy ! Były „to big to fall ” Tylko u nas Leszek Balcerowicz traktuje ją powaznie !
Jego dawny mentor Jeffrey Sachs posypał głowę popiołem .
Ta niewyobrażalna góra kasy powoduje uwiąd regulacji prawnych . Popatrzcie na dawne wyceny subprimów choćby ! A robili je „mędrcy ” z „renomowanych ” agencji ratingowych !
Walą się „pewne” doktryny ! Będziemy żyć w ciekawych ( paskudnie trudnych ) czasach …