Kryzys: kolejne uderzenie?
Ostatnie dwa tygodnie przypomniały nam niewygodną prawdę – że ten kryzys różni się od poprzednich, a ścieżka wychodzenia z niego też musi być inna.
Dobra końcówka 2009 roku na giełdach, jak również krzepiące informacje płynące z najważniejszych gospodarek świata sprawiły, że ekonomiści zaczęli jakby oddychać spokojniej. Okazuje się jednak, że powstrzymanie spadków – a nawet wzrosty PKB gospodarek USA, Chin, czy Europy Zachodniej – nie wystarczą, aby kryzys można było jednoznacznie uznać za zakończony.
Oj, nie jest tam już tak sielsko… fot. Navin75, Flickr, CC by SA
Gdy w przedsiębiorstwach i na rynkach finansowych czuć lekkie ożywienie, cios nadszedł ze strony poszczególnych państw. A konkretniej stanu ich finansów. Najpierw rynkami wstrząsnął ogromny i rosnący deficyt budżetu Grecji, która dziś stoi na krawędzi bankructwa, pomimo niepokojów społecznych musi drastycznie ciąć wydatki publiczne i wprowadzać program naprawczy. To z kolei wywołało naturalne spekulacje – a co z sytuacją Hiszpanii, Portugalii, wreszcie państw Europy Środkowej i nadbałtyckich? Na tym tle Polska ma – co trzeba przyznać na marginesie – niezwykle pozytywny wizerunek.
Wstrząsy na rynkach na razie wpłynęły „tylko” na znaczne osłabienie euro i wywołały ostrą korektę na giełdach.
Wykres WIG20 w ostatnim roku, źródło: Bankier.pl
Grecy – choć nie będzie to dla nich miłe – jakoś sobie z załamaniem poradzą, tym bardziej, że inne państwa UE są we własnym interesie muszą być chętne do ustabilizowania ich sytuacji (już mówi się o specjalnym pakiecie pożyczkowym od rządów Niemiec i Francji).
Ale aktualne pozostaje pytanie szersze – czy kryzys za chwilę pokaże nam swoje drugie, drapieżne oblicze? Wszak wiele państw ratowało się przed recesją właśnie rozdymając publiczne wydatki. Jak zauważa w FT brytyjski historyk Niall Ferguson, problem dotyczy również takich krajów jak USA, które stymulowały swą gospodarkę za pomocą olbrzymich pakietów. To zadłużenie, które przecież ktoś – a konkretniej obywatele każdego z krajów – prędzej czy później trzeba będzie spłacić (wyższymi podatkami).
Co gorsze – wiele programów pomocowych, które sztucznie podtrzymywały puls gospodarek (m.in. USA właśnie) w najbliższych tygodniach zakończy swe działanie, a na nowe nikogo dziś nie stać. Wszystko to sprawi, że najbliższe miesiące mogą być czasem wielkiej niepewności.
Komentarze
Receptą na zadłużenie Grecji mają być pożyczki od Francji i Niemiec.
No to one rozumiem jakąś nadwyżkę budżetową mają.
Receptą na długi nowy kredycik?
To niech im w dolarach pożyczą.
Coś mi się widzi,że złotówka jest dzisiaj jedną z najbezpieczniejszych walut.
Ceny na gieldzie nie koniecznie odzwierciedlaja stan gospodarki. Ceny gieldowe rowniez reaguja na kurs waluty i polityczne paniki. A przedewszystkim ceny gieldowe rosna z powodu inflacji gieldowej (nie mylic z normalna infacja CPI). W ubieglym roku nic nie wskazywalo na poprawe dochodowosci firm.
W ostanich 18 miesiacach instytucje nagromadzily duzo gotowki. Czesc tej gotowki jest inwestowana na gieldach. Z drugiej strony liczba firm i akcji na gieldach nie wzrasta tym samym tepie. Stad inflacja gieldowa.
Grecja zasluguje na wyrzucenie z Euro za oszustwa. Wlochy i Hiszpania rowniez oszukiwali. I wszyscy oszukuja odnosnie obliczania PKB.
Grecja powinna zbankrutowac co jest konsekwencja ich polityki.
Polska wcale nie jest bezpieczna. W tym roku brakuje 52 mld zl, deficyt 7.5% jerden z najwiekszych w Europie. W przyszlym roku juz widac deficyt 100 mld zl. Polska bedzie bankrutem najdalej w 2012.
KOMERCJA wyparła PRAWDĘ.
W ekonomii politycznej tak jest,że ktoś musi być póżniej płatnikiem kiedy szkoła biznesu bierze górę nad szkołą ekonomii.
Płatnikiem,albo ofiarą bezwzględnego prawa silniejszego,czego doświadczamy będąc wasalem neokonserwatystów bazujących na żydowskim ruchu umysłowym i politycznym.Ambasadorem tego ruchu jest Radosław Sikorski,były korespondent wojenny z rewolwerem w ręku.