Nieznośna kosztowność bytu
Stajemy się jednym z droższych krajów Europy.
W Polsce przestaje się opłacać kupować cokolwiek. Znajoma wróciła z wakacji w Hiszpanii obładowana ciuchami. W sklepie Zary w centrum Madrytu wszystkie ubrania średnio o połowę tańsze niż w warszawskich galeriach handlowych. Kumpel, który wyjechał na roczne stypendium do USA pojechał dosłownie w jednym komplecie ubrań, bez laptopa i aparatu cyfrowego. Zapytany dlaczego odpowiedział – po co? – przecież na miejscu sobie kupię. Znajoma Brytyjka, która chciała w krakowskiej perfumerii Sephora kupić jakiś kosmetyk, złapała się za głowę – w Londynie taniej.
Podobny mechanizm działa w przypadku domowej elektroniki, leków, samochodów. Jest to tym bardziej niezrozumiałe, że od kilkunastu miesięcy siła złotówki rośnie – więc za sprowadzany do Polski towar płaci się coraz mniej. Tymczasem importerzy towarów niechętnie obniżają ceny. Dlaczego? Najprostsze wytłumaczenie jest banalne – ceny są wysokie, bo klienci je akceptują. Konsumpcja wciąż rośnie. Kupujemy na potęgę. Skoro kupujemy, mimo iż jest drogo, to po co obniżać? Trudno się dziwić handlowcom – wszak lepiej sprzedać dużo i drogo, niż dużo i tanio.
Cała sprawa ma jednak głębsze dno. Można powiedzieć i tak, że część oszczędności na silnej złotówce handlowcy spożytkowali na wyższe koszty transportu, energii, wreszcie – podwyżki, których masowo domagają się pracownicy. Rozwiązanie tej zagadki jest jeszcze jedno – może sprzedawcy trzymają wysokie ceny, aby mieć z czego obniżać, gdy przyjdzie gospodarcze spowolnienie? Gdy popyt nieco spadnie, może nas czekać niespotykana fala obniżek.
Komentarze
Wlasnym oczom nie uwierzylem ! Pan Piotrus bryluje: „Lepiej jest sprzedac duzo i drogo niz duzo i tanio”. Swiete slowa, ale tak mysli i interpretuje ceny redaktor ekonomiczny Polityki ?! A moze: poki co jest drogo, bo kupuja, szybko sie wyrowna, bo beda kupowac gdzie indziej ? Wstyd wdawac sie w ten temat, bo wszyscy wiemy, ale moze Polityce nie byloby za drogo wynajac do tej roboty fachowca ?
Szanowny Panie Piotrze,
Jestem zgodny z Panem w 100%. Mieszkamy w Nowym Yorku i jezdzimy kazdego roku do Europy, zaczynajac oczywiscie od Polski. Kraj nasz jest o polowe drozszy niz reszta swiata. Przykladowo hotel w Warszawie( Metropol) okolo 400 zl( okolo 210 dolarow) za dobe, taki sam hotel w Montrealu w Kanadzie kosztuje w granicach $80, w Nowym Yorku podobnie. Jedzenie w dobrej restauracji w Montrealu ( resteuracja klasy wysokiej) , dwa steki z piwem okolo 60 dolarow kanadyjskich. Za podobne jedzenie w sopockim ULU na Monte Casino zaplacilismy 75 zl za jeden obiad ( wcale nie jakis specjalny )
W Gdansku nad Motlawa zazadano od nas 800zl za noc w hotelu Hanza.
Przeciez to sie nie miesci w zadnych kryteriach ogolnoludzkich. Dajac cene na jakikolwiek produkt musi ona odzwierciedlac prawidlowa wartosc ( ucielesniona praca ludzka) plus marza za jaka sprzedajacy robi profit.
Musi byc cos zrobione bo turysci przestana przyjezdzac do naszego kraju. W tym roku Krakow przywital 20% mniej turystow niz w roku ubieglym. Przyczyna musi byc !!!
Lacze pozdrowienia
Jerzy Hawrylkiewicz,Ph.D,
Zgadzam sie z iluzja. Nie chce urazic autora tego bloga, ale napisane jest to okropnie. Wydaje mi sie, ze zeby pisac w polityce trzeba miez jakies wyksztalcenie, jestem pewna, ze na uniwersytecie ucza pisac poprawnie?
=/
dobry pomysl na artykul. ale na tym sie wszystko dobre konczy
Jest drogo,bo po pierwsze rynek wciaz kulawy,bez sprawnych mechanizmow konkurencyjnych,po drugie mamy tez problem mentalny.Zapewniam p.Redaktora,ze prawdziwy kupiec,zakorzeniony od pokolen w tradycji mieszczanskiel woli jednak sprzedac duzo z uczciwa,tzn.nie przesadna marza.
Mysle,ze problem rozwiaze niewidzialna reka rynku.Ja mieszkam w Niemczech,mamy czesto gosci z Polski.Od pewnego czasu wszyscy wyjezdzaja z bagaznikiem pelnym wszelakich zakupow:od zywnosci po kosmetyki,czy ubrania.Tutaj bowiem taniej i towar przewaznie lepszej jakosci.
Wspolny rynek europejski doprowadzi z czasem do usuniecia polskich dewiacji cenowych.
Pragne Panu wyjasnic, ze poglad który Pan zaprezentował jest wyrażeniem sytuacji tzw. Warszawki. Zapewniam Pana, że w Katowicach na dworcu w sklepach znajdzie Pan towary równie dogodne do użytku, choć może nie tak snobistyczne w cenach o wiele niższych niż w Warszace w galerii. Jeśli zatem nie jest Pan hipokrytą, prosze się do Katowic przprowadzić, w dobie internetu może Pan dokonać ta,eigo kroku bezzmiany pracy, wszak żyje Pan z czysto intelektualnej działalnosci z która np. kontakty osobiste, znajomości, nepotyzm nie maja nic wspolnego i pozostawanie w Warszawie wobec tak rażącej nieefektywności EKONOMICZNEJ tego stanu jest u czlowieka piszacego o EKONOMII zgola kompromitujace. W zasadzie np. w Wetlinie w Bieszczadach miałby Pan jeszcze taniej, bo pozywienie byłoby doprawdy banalne w cenie a smacznie nieporownywalnie bardziej niz Warszawskie.
jesli jednak uwaza Pan że pozostawanie w stolycy jest EKONOMICZNIE uzasadnione, to proponuje o wylozenie argumentów, najlepiej uczciwe ( o co nie podejzewam, najpewniej to z yt ostre wymagania).
PS. 3 wielkie firmy w krórych pracowałem przeniosły swoje siedziby do Warszawy wyłacznie z powodu nękania przez lokalny Urząd Skarbowy. W Warszawie, od ponad 8 lat, żadna z nich nie miała ani jednejkontroli: poprzedno w „terenie” kontrola była co roku….
To po prostu nasz, Polonii, światowy spisek! Dzięki temu wybiegowi możemy udawać bardziej hojnych niż jesteśmy :-). Jeśli podaruję teściowej załóżmy perfumy, to ona sobie cenę na miejscu porówna z np. rzeczoną sephorą, gdzie euro wychodzi po 7 zł, bo wszak nie zajrzy do amazona.
NB. Kiedyś zapytałem panią w drogerii: „jak to jest że ja za 100ml tej wody dałem mniej niż tu kosztuje 30ml?”. Dowiedziałem się że w Polsce jest 45% podatek od luksusu 😀
Polska jednym z drozszych krajow Europy? Slabo mi sie robi, jak takie teksty czytam. Mieszkam za granica, moze i ciuchy sa tansze, ale jak porownamy ceny nieruchomosci/wynajmu mieszkan, oplaty za gaz i prad, ceny lekarzy/dentysty, zlobka dla dzieci, jakichkolwiek uslug to Polska jest wciaz tania jak barsz.
Iluzjo , wyjaśnij ,proszę o co Ci chodzi .Ale tak dokładnie , bo nie kumam.
Zgadzam się w zupełności, mieszkam w UK i zawsze, kiedy jestem w Polsce pieniądze idą mi jak woda, a w sumie nic konkretnego nie kupuję. Ostatnio wypożyczyliśmy samochód – 200zl za dobę, tutaj jest to o połowę tańsze.
Polska jest jednym z droższych krajów Europy! Wydatki w stosunku do zarobków są w Polsce zdecydowanie wyższe niż za granicą.
Zgadzam sie z Gosia. Autor nie bierze pod uwage tzw kosztow stalych jak czynsz, energia, ubezpieczenia, przejazdy, nie mowiac juz o cenach uslug. Perfum czy laptopow nie kupuje sie co miesiac, prawda? Opowiesci o taniej Europie Zachodniej wzbudzaja we mnie smiech.
Niestety, ale to prawda! Anna i Gosia twierdzą, że jest taniej. Drogie Panie 🙂 W tej chwili w Polsce mamy wyższe ceny żywności i paliwa, a tych produktów nie kupujemy raz na miesiąc, lecz codziennie. Wciąż nasz kraj należy do tych magicznych, gdzie rodziny wydają więcej aniżeli zarabiają. Cudowne mnożenie pieniędzy??
Anno i Gosiu, pewnie że perfum i laptopów nie kupuje się co miesiąc, ale nie tylko laptopy i perfumy kupujecie dla siebie? Jest mnóstwo rzeczy, których się może często nie kupuje, raz kupuję perfumę, raz krem, raz bluzkę, raz sok, raz taboret, no i suma sumarum wychodzi i tak, że codziennie coś kupuję i to coś jest tańsze niż w Polsce – nawet ceny wynajmu mieszkania w Londynie a jakimś mieście w Polsce są porównywalne – wiem, bo wynajmowałam i tu i tu – generalnie, potwierdzam, większość rzeczy (a co najgorsze, tej samej firmy, często dokładnie ta sama rzecz!!) jest droższa. Wystarczy zrobić tylko zestawienie, które są droższe, a które tańsze, jestem pewna, że tych pierwszych w Polsce jest duzo więcej. I często się zastanawiam, jak dawałam sobie kiedyś radę w Polsce, przy takich zarobkach jakie są.
Wysokie ceny towarow to znak inflacji oraz swiadectwo krytycznej fluktuacji cen tuz przed kryzysem ekonomicznym. Towarzyszyly one takze innym wielkim kryzysom ekonomicznym jakie przeszly przez swiat. Tak bylo np. w poznych latach dwudziestych , tuz przed kryzysem swiatowym 1929 roku oraz w koncu lat 60-tych przed wielkim kryzysem 1970-1980. Polska juz jest w stanie zapasci gospodarczej, z ktorej jednak spoleczenstwo nie zdaje sobie sprawy. Widac to na przyklad w polityce monetarnej NBP, ktory wydaje spekulacyjne 2-zlotowki (sprzedawane w cenie 3 zl) aby zamrozic pewne sumy pieniedzy juz na poziomie groszowych ciulaczy. Dawniej , w PRLu tego typu „oszczednosci” robiono wyplacajac czesc poborow w srebnych 200-zlotowkach w nadzieji, ze tak uszczesliwieni gdzies je zachomikuja usuwajac tym samym czesc pieniedzy z rynku. NBP nie zrezygnowal zreszta rowniez i ze srebrnych monet nowo-numizmatycznych sprzedawanych po cenach spekulacyjnych. Podobnie jest z emisja coraz barwniejszych i nowych edycji znaczkow pocztowych. Mysl ekonomiczna mowi bowiem, ze pewna ilosc pieniedzy uda sie sciagnac z rynku przez sam fakt, ze filatelisci a zwlaszcza filatelisci amatorzy zatrzymaja sobie pewne ilosci barwnych znaczkow jako pamiatki tym samym usuwajac fragment nawiasu inflacyjnego. Sa to objawy ekonomicznej paniki ze strony organow emisji pienieznej. Z praktyki wiadomo, ze tego typu dzialania nie przyniosly ratunku powaznie chorej ekonomii a co najwyzej przedluzaly konanie. Tak bedzie i polskim przypadku.
Drodzy panowie, za przecietna polska pensje da sie przezyc w Europie Zachodniej moze tydzien. Wiec jak to moze byc, ze w Polsce jest wszystko drozsze?
Witam
A ja od innej troszeczkę z innej strony.
Prowadzę sklep Zielarsko – Medyczny. skoro wszystko za Zachodzie jest tańsze, to jak się to ma do faktu, że w moim sklepie (okolice Opola) 90% niemałego wcale obrotu to włąśnie Niemcy, albo Polacy pracujący na Zachodzie, którzy obkupują się przed wyjazdem.
Jak to możliwe, że w tych tak tanich krajach okazuje się że:
– zioła są dużo groższe – nieraz kilkukrotnie
– herbaty są droższe i to nieraz kilkukrotnie
– odżywki ald asportowców są kosmicznie droższe
– miody i oleje róznież.
Jeżeli ktoś zamierza napisać, że to bzdura, to nich od razu odpowie mi na pytanie – skoro nie jest droższe – to dlaczego Niemcy kupuja u mnie herbaty i zioła na zgrzewki, a chłopaki jadąc do pracy wykupują odżywki za kilkaset złoty?
Liczyć nie umieją?
I na koniec – jak rozumiem, papierosy tez mamy droższe, a kupujemy w Polsce przez patriotyzm?
Pozdrawiam
Paweł
Przyczyna jest bardzo logiczna:wszystkie te towary zaliczaja sie w Polsce do dobr luksusowych,a na Zachodzie do dobr codziennego uzytku.Tam kupuja je wszyscy,a w Polsce nieliczni wybrancy losu,by podkreslic swoj prestiz i status spoleczny.Cena nie gra dla nich roli.Zjawisko znane w historii,w XVIII-wiecznym Paryzu tez polki sklepowe uginaly sie od luksusowych perfum i strojow dla arystokratow,a ze lud glodowal?A kogoz to obchodzilo?
To samo mozna ujrzec w dzisiejszej Moskwie, wszystkie te butiki dla ‚nowych Ruskich’,a przecietni ludzie nie maja co jesc ani za co mieszkan ogrzac.
Do Anny: bo przeciętny Polak nie kupuje tych wszystkich droższych rzeczy – przeciętny Polak żyje pasztetową, dmuchanym chlebem z waty i piwem. No, może jeszcze kiełbasą z masy sojowej z dodatkiem barwników, solonej wody ale bez mięsa (nieświadomy wegetarianin). Reszta to zabawa górnych 15-tu procent społeczeństwa. Ja zarabiam na poziomie przeciętnym dla takiego Luksemburga a stać mnie w Polsce na niewiele. Samochód i ciuchy także kupiłem za granicą, bo za tę samą kwotę mam lepsze jakościowo i więcej.
Do Podatnika: bo przecietny Polak jadacy na zakupy za granice zna tylko te ceny, ktore widzi w sklepach. Nie interesuja go wspomniane juz przeze mnie koszty stale i ceny uslug. Np: czy zdarzylo sie Panu oddac buty do reperacji w Europie Zachodniej? Zapewniam Pana, ze za cene tej uslugi w Polsce moglabym kupic nowa pare. Przyklady mozna mnozyc w nieskonczonosc, pozdrawiam
Do Anny: Jezeli bierzesz pod uwage koszty stale to wez tez pod uwage podatki – to tez czesc kosztow bo za ubezpieczenie zdrowotne w Polsce płacisz 8% pensji – co przy sredniej płacy daje 240PLN miesiecznie (8% z 3000) praktycznie za nic. Co z tego że koszt wizyty u lekarza jest tanszy nawet kilkakrotnie jezeli w podatku placisz „abonament” ktory jest o wiele wyzszy.
Co do cen butów to tu w Irlandii ceny butow sa podobne do tych w Polsce (nie zdarzylo mi sie wozic butow do Irlandii ze wzgledu na oszczednosci). Jezeli dalas do szewca buty i zaplacilas tyle ile kosztuje nowa para to prawdopodobnie oplacalo by sie kupic nowa pare. Reperacja obuwia ma sens tylko w wypadku drogich butow, bo normalne latwiej i taniej jest wyprodukowac niz reperowac.
Anno, nikt tu nie powiedział, że WSZYSTKO za granica jest tańsze. Są rzeczy droższe i zgadzam się tu z Tobą, jednak zestawiając wszystko co składa się na tzw „życie” bilans wychodzi lepszy dla życia za granicą (jest taniej) a jeśli jeszcze do tego dodamy wysokośc zarobków, to tak jak pisałam, nie wiem, jak ja sobie radziłam wczesniej w Polse. I zastanawiam się, dlaczego tak jest? A o opiece medycznej to już nie wspomnę, bo płacisz składki, lecz i tak musisz się leczyć prywatnie, bo nie ma szans na dostanie się do większości specjalistów „państwowo” – bo to też przerabiałam – ale to juz inna para kaloszy 🙂
http://www.hotmoney.pl/artykul/4038/1/pieniadze-za-prad-placimy-wiecej-niz-w-londynie.html