Nuda, nic się nie dzieje
Gdzie te czasy, gdy każdy tydzień kończył się polityczną awanturą?
Po wstrząsających relacjach o zakatowaniu kilkulatków przez dorosłych premier Tusk zorganizował konferencję, na której zapowiedział wprowadzenie ustawowego zakazu bicia dzieci. Inicjatywa ta – choć na razie mglista – ważna jest i społecznie potrzebna. Dziwne więc, że przemknęła przez media trochę bez echa, gubiąc się gdzieś pomiędzy rewelacjami z treningów naszej reprezentacji piłkarskiej i doniesieniami z życia celebrytów. Pomyślałem sobie, że oto skończyły się czasy, gdy polityka przykuwała powszechną uwagę, a o kolejnych pomysłach ministrów dyskutowało się żywo na przystankach autobusowych.
Drużyna Tuska ma tu jednak poprzeczkę ustawioną wyjątkowo wysoko – koalicja PiS-LPR-Samoobrona dostarczała bowiem permanentnie sensacji i tematów dnia. Gdy jeszcze rok temu któryś z polityków koalicji zwoływał konferencję, stacje telewizyjne przerywały normalny program, bo wiadomo było, że bomba wybuchnie, padną ostre słowa, będzie się działo. Jarosław Kaczyński – człowiek odpoczywający rzadko, nie związany obowiązkami rodzinno-małżeńskimi – celował szczególnie w zapewnianiu nam atrakcji na weekend. Już od sobotniego poranka w mediach się mieliło. Ktoś zawsze mógł pokazać jakiś gwóźdź, zapowiedzieć że ten pan nikogo już nigdy nie zabije, obrazić lekarzy albo profesorów, wyzwać od zdrajcy, komucha albo agenta. Na to natychmiast odzywały się głosy sprzeciwu, niezależni eksperci żywo to komentowali, gazety drukowały listy i polemiki. I tak dalej.
Dziś media rozpaczliwie poszukują tematów przykuwających uwagę. Wygląda na to, że Jarosław Kaczyński i s-ka do perfekcji przyswoili sobie maksymę Johna Doe, pamiętnego psychopaty z filmu „Siedem” Davida Fischera – „dziś nie wystarczy już do ludzi mówić, trzeba ich walić młotem kowalskim po głowach”. Na tym tle spokojna, zrównoważona Platforma ma problemy z przebiciem swych – cennych nierzadko – inicjatyw do publicznej świadomości. Tak jakbyśmy z góry założyli, że są oni zbyt zrównoważeni, zbyt rozsądni i uładzeni, aby dokonywać jakiejś rewolucji. I spokojnie wróciliśmy do codziennych spraw, płacenia rachunków, stania w korkach i tzw. konsumowania owoców wzrostu. Jednak poparcie dla rządu zaczyna jechać w dół, a polityka drobnych kroczków powoli się wypala. Wygląda na to, że jeżeli nie da się osiągnąć konkretnych efektów (a jak wiadomo nie da się tego zrobić szybko, szczególnie przy poziomie naszej administracji i biurokracji), potrzebujemy przynajmniej zapowiedzi ostrych i zdecydowanych działań.
Warto obserwować nastroje społeczne w najbliższych miesiącach – zapewne dostarczą odpowiedzi na pytanie, czy jako naród jesteśmy w ogóle skłonni do mrówczej, organicznej pracy w poprawianiu rzeczywistości, czy raczej jak tlenu potrzeba nam rewolucji, chleba i igrzysk.
Komentarze
A ja się cieszę, że stało się trochę nudniej. Że skończyły się czasy 2-3 dniowych sensacji. Że niektóre osoby (tzn. politycy) stali się mniej widoczni.
W ostatnich latach dużo działo się w naszym kraju. I może już czas na odrobinę spokoju.
Oczywiście rewolucja jest bardziej widowiskowa niż ewolucja. Ale ona też może przynieść efekty. I nie wiem czy nie większe niż działania o charakterze, nazwijmy to, rewolucyjnym.
Mam taką nadzieję, że media podejmą próbę wytłumaczenia nam (czyli społeczeństwu), że polityka małych kroków może okazać się skuteczna, i że nie da się wszystkiego naprawić od zaraz. Wiem, że to trochę naiwne myślenie. Wiem też, że szukanie sensacji jest łatwiejsze niż cierpliwe tłumaczenie. Ale może warto spróbować.
Mogę z całą odpowiedzialnością napisać, że jest Pan głupcem. Wczoraj widziałem w TVP statystyki pobić dzieci, była to liczba 30 tys., a to mniej jest jeden promille populacji Polski. Zatem chce Pan ukarać gross praworządnych Polaków ustawą za grzechy patologicznej mniejszości. Nie mówiąc już o tym, że niczego takie prawo nie załatwi, zmniejszy jeszcze bardziej poczucie odpowiedzialności oraz wolności.
A czym się taka ustawa kończy może się szanowny Głupiec dowiedzieć wypytując Polaków mieszkających w Szwecji.
Gospodarz pisze – „I spokojnie wróciliśmy do codziennych spraw, płacenia rachunków, stania w korkach i tzw. konsumowania owoców wzrostu.”
Każdy ma swego osła, tak ja (80 % społeczeństwa żyje za mniej niż wynosi minimum socjalne!!!), jak i gospodarz zachłystujący się owocami wzrostu. Słodkogorzkimi. Gorzkimi jak piołun, słodkimi ledwie – ledwie. Czy to dość by konsumować bez ryzyka zatrucia przy takich proporcjach?
Jeden z czytelników, najwyraźniej walony w dzieciństwie po głowie uważa (z całą odpowiedzialnością oczywiście), że 30.000 bitych dzieci to drobnostka, a proponowane ustawy dotkną oczywiście niewinnych. Ta wypowiedź przemawia dobitnie za wprowadzeniem zakazu bicia, którego to (bicia) stosowanie nie zapobiegło zupełnie ogólnemu zaostrzeniu obyczajów.
Wprawdzie akt ten nie cofnie czasu i dokonanych zmian organicznych, ale powoli doprowadzi do tego, że rodzice i wychowawcy zmuszeni będą do znalezienia innych argumentów.
Zwolennikom kar cielesnych proponuję wyobrazić sobie, jak by to było, gdyby prano także dorosłych obywateli – n.b, rozwiązanie bardziej słuszne, niż stosowanie przemocy wobec bezbronnych.
tss pisze:
„80 % społeczeństwa żyje za mniej niż wynosi minimum socjalne!!!”
Masz jakieś dane statystyczne np. GUS, czy tylko tak sobie napisałeś ?
minimum socjalne na rok 2007.
http://www.ipiss.com.pl/teksty/ms-2007-03.pdf
Nie udało mi się znaleźć żadnej statystyki jaki procent ludności żyje poniżej.
Przeciętne dochody gospodarstw domowych:
http://www.stat.gov.pl/cps/rde/xbcr/gus/PUBL_budzety_gospodarstw_domowych_w_2006.pdf
Według GUS ubóstwo subiektywne dotyka 18% (dane za rok 2005)
http://www.stat.gov.pl/cps/rde/xbcr/gus/PUBL_zasieg_ubostwa_2005.pdf
przepraszam ubóstwo subiektywne: 23%
O owocach wzrostu gospodarczego w Chinach – http://www.lewicoweteksty.pl/?p=106#more-106 .
Z rozpaczy, że nic się nie dzieje zamiast oglądać TVN24 obejrzałam w sobotni wieczór film na TVP1 z Jeremym Ironsem i Meryl Streep. Nawet niezły. Zdarzyło się to po raz pierwszy od wielu, wielu lat.
Tymczasem Jarosław Kaczyński znowu podobno splunął żółcią, tym razem na Podkarpaciu, ale co to kogo obchodzi? I jakie ma znaczenie? Żadne. Ludzie mają Euro 2008. Z tej okazji Lech Kaczyński w ramach renowacji wizerunku dał się sfotografować z szalikiem kibica i wyszedł na zdjęciu wymuskany jak na wyborczych bilbordach z 2005 roku. Nic się od tamtej pory nie posunął. Za to w Sejmie podczas przemówienia Sarkozy’ego był czerwony na twarzy i opuchniety jak dynia i na oczy bez przerwy opadały mu ciężkie, ołowiane powieki. Musiał się chyba nieco przejeść podczas dejeneur w pałacu.
Może i pan prezydent nie nadąża z trawieniem (nie po raz pierwszy), ale jest na bieżąco z lekturami, nawet tymi jeszcze niewydanymi i wie na pewno, że jego poprzednik na prezydenckim stolcu i imiennik to Bolek. Szkoda, że ten Bolek nie miał brata bliźniaka, bo mógłby dostać w ubecji ksywkę Lolek. Tajne służby miewają niekiedy poczucie humoru, o czym świadczy kryptonim „Mengele” nadany słynnej akcji CBA wycelowanej przeciwko znanemu kardiochirurgowi.
Niestety, rewelacje dotyczące Bolka nie poruszyły szerszych warstw społeczeństwa, które dobrze wie, jakie fobie od lat prześladują panów K. i się tym nie podnieca. Jedynie paru publicystów w Radiu TOK FM wypowiadało swoje zdanie na ten temat, całkiem słusznie zresztą używając słów, wśród których „niegodziwość” należało raczej do łagodniejszych. Promocja zapowiedzianej książki z udziałem Najwyższego Autorytetu w Państwie okazała się jednak falstartem. Kulminacja zainteresowania tą sprawą już minęła i ta praca wybitnych historyków IPN nie będzie chyba rozchwytywana jak świeże bułeczki.
W tym tygodniu nie było w mediach żadnego zakatowanego przez rodziców dziecka, co nie znaczy, że żadne dziecko w Polsce nie oberwało kijem od szczotki, czy kablem od żelazka, ale jeśli te środki pedagogiczne były używane z miłością i w trosce o dobro dziecka, to wszystko w porządku. Tak przynajmniej twierdzi rzecznik praw obywatelskich. Nie jest on rzecznikiem praw dziecka, musi więc pilnować praw dorosłych do bicia własnych dzieci w imię utrzymania spoistości polskiej rodziny.
Na forach internetowych wiałoby nudą, gdyby nie historia ze zgwałconą 14-latką, którą zamyka się w pogotowiu opiekuńczym, żeby odizolowac od namawiającej do aborcji matki, przeciwko której toczy się postępowanie o pozbawienie praw rodzicielskich, bo jak się ją tych praw pozbawi, to zgodę na aborcję będzie musiał wydać sąd, a wiadomo jakie rychliwe są nasze sądy: zanim coś postanowią, na aborcję będzie za późno. W skrajnym przypadku może się zdarzyć, że dziecko zdąży się urodzić i pójść do zerówki, a spór na temat tego czy komorka jajowa i plemnik są tuż po połączeniu człowiekiem, czy zygotą będzie trwał do końca świata i o jeden dzień dłużej.
Takie mamy ostatnio nudy na pudy. Oczywiście z winy PO.
tss napisał:
(…)Każdy ma swego osła, tak ja (80 % społeczeństwa żyje za mniej niż wynosi minimum socjalne!!!), (…)
Sorry ale skąd Ty bierzesz takie bzdurne dane???
A te tłumy w centrach handlowych skąd się biorą, nowe samochody i mieszkania to kto kupuje ?
Chyba coś z matematyką nietęgo 🙂