Ciąć czy nie ciąć?
Czy dobry urzędnik powinien zarabiać dobrze – oto dylemat.
Metafora Tuska siekącego maczetą nadmierne wydatki państwa nie daje mi jednak spokoju (ten wpis).
Niby nawołuję na tym blogu do cięcia wydatków na administrację państwową. To w końcu najbardziej nieefektywny i rozrzutny sposób wydawania naszych pieniędzy. Jest jednak i drugi koniec tego kija. W Sejmowej debacie nad budżetem poruszyły mnie prośby, które przedstawicielka Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów zanosiła do posłów, aby zwiększyli pensje pracowników UOKiKu. – Nasi specjaliści z powodu niskich zarobków odchodzą do firm prywatnych – skarżyła się. Podobne argumenty mają zresztą inne urzędy, ministerstwa i dyplomacja.
O sytuacji w UOKiKu akurat coś wiem. Prawnik z kilkuletnim stażem dostaje na rękę nie więcej niż 2 tys. zł. Przepisy dotyczącego ochrony konkurencji i konsumentów to jednak perspektywiczna i mocno specjalistyczna działka. A ważna, bo na tym punkcie uczulona jest Unia Europejska. Duża kancelaria prawna w Warszawie specjaliście z UOKiKu zapłaci chętnie 2-3 razy więcej.
Niestety – dla wielu młodych ludzi praca w administracji państwowej staje się coraz częściej jeno kilkuletnim przystankiem, trampoliną do biznesu, prawdziwych karier i sporych pieniędzy. W międzyczasie mogą się podszkolić, za darmo – płacą podatnicy – nauczyć języków, polatać na seminaria do Brukseli, urodzić sobie dziecko. Najlepsi zawsze odchodzą. Tylko że bez dobrych fachowców nie będą powstawały w Polsce dobre przepisy, efektywne regulacje, sensowne strategie. No więc jak – płacić tym urzędasom dobrze, czy nie płacić?
Komentarze
Jak w kazdym innym zawodzie tak i w zawodzie urzednika (nie mowie o prawnikach, ktorzy zdali egzaminy adwokackie, sedziowskie czy notarialne) wysokosc zarobkow jest uwarunkowana zapotrzebowaniem rynku. Jest zjawiskiem normalnym gdy urzednicy czy poczatkujacy prawnicy, po uzyskaniu pewnego praktycznego doswiadczenia, przenosza sie z sektora panstwowego do prywatnego. Tak jest na calym swiecie. Jesli talent jest istotnie trudny do zastapienia to powinna istniec furtka placowa czy stopien klasyfikacji, ktory by pozwolil zatrzymac dana osobe. To sa jednak sytuacje wyjatkowe. Wiekszosc prac administracyjnych nie wymaga niezwyklych kwalfikacji. Wystarczy zdrowy rozsadek, pilnosc i znajomosc aktualnych przepisow. Sektor prywatny nie jest czarna dziura zdolna pochlonac kazda ilosc pracownikow. Ponadto, w wiekszosci panstw , urzednicy panstwowi maja dostep do przywilejow (urlop, emerytur, rozne ulgi czy ubezpieczenia zdrowotne, itp) , ktorych prywatni pracodawcy nie maja lub nie chca oferowac ze wzgledu na koszty. Wazne jest tez bezpieczenstwo zachowania pracy, ktore praktycznie nie istnieje w sektorze prywatnym. Po pewnym czasie ustali sie rownowaga na rynku pracy urzedniczej. Specjalne wynagrodzenia nie sa sposobem na to by taka rownowaga powstala.
Panie Redaktorze,
„Płacić tym urzędasom dobrze, czy nie płacić?” – czysty Hamlet.
Wchodząc w temat, najpierw sama nam się udziela odpowiedź- płacić więcej, oczywiście że tak. Zgłębiając dalej zagadnienie, kiedy przypominamy w jakim ta nasza państwowa biurokracja jest stanie, jacy przeważnie ludzie ją tworzą, jak jest zorganizowana, jak przystaje do współczesnych wyzwań, jakie pożytki z jej funkcjonowania mają obywatele, to samo się odpowiada, żeby naszych pupilków na nasz ostatni związany z nimi koszt -naturalizować na Madaskarze.I już wszystko wiemy. Realnie patrząc na Pańskie hamletowskie pytanie, najpierw trzeba by skorzystać z usług Heraklesa/fucha Augiasza/, potem zatrudnić biurukratów z Unii, żeby nam stworzyły systemową administrację, a potem podnieść stawki możliwie wysoko i konkursowo odtworzyć sensowną tkankę administracyjną. Abstrakcyjnie można poprzeżuwać problem od punktu A do punktu B , potem odwrotnie, i mamy zagwarantowany rezonans na wiele pokoleń ekip rządzących…
Konkludując , stawiam hipotezę: Pańskie dzisiejsze pytanie, było zadaniem podchwytliwym. Moja ostateczna odpowiedź brzmi: Z punktu widzenia dostępnej na początku XXI wieku logiki- NIE ISTNIEJE POPRAWNA ODPOWIEDŹ NA ZADANE PYTANIE.
Jeśli, za zoriętowanie się ,że pytanie było podchwytliwe nie otrzymam 6-ki jako oceny, będę się odwoływał w trybie administracyjnym.
Pozdrawiam, Eddie
Nie płacić więcej dopóki status urzędników nie zostanie uporządkowany.
Co ze służbą cywilną, sytuacja urzednika winna być jasno i klarownie ustalona. Nie może byc tak, że zdobywam szlify zawodowe i odchodzę.
Nakłady na szkolenie adeptów -urzedników winny być wycenione. Bezpłatne podnoszenie kwalifikacji / na koszt podatników/ winno obwarowane byc zapisami które spowodują oddanie kosztów poprzez pracę na rzecz Państwa. Bo przecież Konstytucja nie gwarantuje bezpłatnego podnodszenia kwalifikacji.
Jesli praca urzędnika jest tak nieatrakcyjna to dlaczego zawsze na 1 miejsce są chętni.
Uważam, że główną przyczyną rezygnacji z pracy w instytucjach państwowych sa politycy. To oni poprzez czystki, przy każdej zmianie władzy powodują ,że praca w urzędzie jsst nieatrakcyjna. Dosyć sloganów iz urzednicy uciekają bo główna tego przyczyna to wynagrodzenie. Uciekaja, bo ich pozycja jest niepewna, bo pracują w cyklach od wyborów do wyborów.
Zgadzam się z opinią że rynek urzędników w krótkim odcinku czasu uporządkuje się tak jak inne sektory.
Jola
p.s. a tak zwane konkursy to przecież fikcja, najpierw mamy człowieka, a potem pod niego budujemy wymagania i wygrywa „najlepszy”
Takie głupoty, jakie wypisała Jola, można było usłyszeć między wierszami w expoze Tuska. O płacach w UOKiK wiem z pierwszej ręki, bo pracuje tam osoba mi bliska. Bida z nędzą. W niektórych wydziałach jest taki brak pracowników, że zostali na stanowiskach dyrektor, z-ca, jeden szeregowy pracownik i sekretarka. Ostatnio syn odbył rozmowę z jedną z pracownic, która chciała się zwolnić. Miał ją namówić na zmianę decyzji. Usłyszał, że z takimi zarobkami nie jest w stanie opłacić w W-wie mieszkania i kształcić się ( robi aplikację radcowską), a chciałaby też czasami coś zjeść. Taka jest prawda droga pani demagog o zarobkach urzędników w urzędach centralnych. Jeszcze kilka lat temu na jedno miejsce było kilkunastu kandydatów. Dziś nie ma z kogo wybierać. A co do kwalifikacji, to podam na przykładzie: mgr prawa, w trakcie robienia doktoratu, studia podyplomowe z prawa europejskiego, egzamin na urzędnika służby cywilnej, certyfikat z j. angielskiego, kilkanaście artykułów w prasie specjalistycznej, wykłady na uczelniach warszawskich, pracownik PAN-u. Mało? Może jeszcze powinien zrobić kurs kroju i szycia?! Życzę ci Jolu podobnych kwalifikacji i równie „wysokich” zarobków.
To nie jest pytanie bez odpowiedzi. Płacić dobrze dobrym fachowcom, którzy jednocześnie pamiętają o swojej roli zawodowej. Pracownik administracji państwowej musi pamiętać, że pełni role służebną wobec Polaka Szaraka. Nie może czuć sie baszą, który nie zniża sie nawet do udzielenia prostej informacji. Gwiazdy opłacać sowicie. Pozostałych – normalnie wynagradzać. Prywatne firmy i wielkie korporacje to nie oka cyklonu i nie wciągają wszystkiego co znajduje się w pobliżu. Inną sprawą są umiejętności praktyczne absolwentów studiów wyższych. Reasumując – PŁACIĆ, ale nie za sam fakt przychodzenia do pracy i zajmowanie biurka. Gwiazdy mogą pracować zadaniowo. To wszystko daje sie rozwiązać. Trzeba chcieć.
ufit,
żadne „gwiazdy”, żadne detaliczne pomysły, najważniejsze jest SYSTEMOWE rozwiązanie w organizacji administracji, uzbrojone w dopracowane procedury. Amerykańscy urzędnicy, to generalnie miernoty tyranizowane przez doskonale działające procedury na wszystkich szczeblach, plus oczywiście dobre prawo.U nas od dołu do góry, wszystko jest w jakiejś bezwładnej magmie. Wszystko, patrząc od góry, toczy się z dnia na dzień, a ja mam poczucie, że nasza namiastka systemu jest w jakiś swój nieludzki sposób cwana. Ja mam przekonanie, że w dobrze zorganizowanym SYSTEMIE, mnóstwo wykształconych Polaków, w tym młodych ,doskonale by sobie poradziło, a wtedy wszelkie awanse, w tym finansowe, byłyby klarowną normą.
W obecnej sytuacji ,administracja działa o oczko lepiej niż w Komunie, a czasami nawet o dwa niżej.
Przykład świerzy na koniec-dowody osobiste. 20PLN zdjęcia, 30 PLN opłata skarbowa, mnóstwo straconego czasu /obywateli/, a dokumenty te będą ważne 10 lat. Estonia ma już dowody z microchipem, które pozwalają mnóstwo spraw na styku obywatel- administracja załatwiać z domu. Nas , po jakiejś „przypadkowej” ustawie, za takim oczywitym rozwiązaniem , czeka ponowna fala kosztów, zamieszania etc.
Można by tutaj od razu mnożyć pomysły jak poprzesuwać środki, o ile zredukuje się administracja poprzez informatyzację, może opłaciłoby się dać obywatelom internet za darmo itd . itp.Na razie to jednak strata czasu. Najpierw Herakles, potem SYSTEM, wtedy Polacy na pewno nie zawiodą.
A w kwesti tytułowego pytania, nadal trzymam z Hamletem.
Pozdrawiam,Eddie
Pani Marto, przenoszę z blogu red. Daniela Passenta trochę informacji pominiętych w expose D.Tuska:
Teresa Stachurska pisze:
2007-12-07 o godz. 10:50
PiS opozycją, uczciwszy uszy, w zakresie mydlenia oczu. Podam przykład. W 2004 roku minimum egzystencji wynosiło:
– żywność – 133 zł
– mieszkanie – 206 zł
– pozostałe wydatki – 31 zł. Koniec kropka. Razem 371 zł.
W 2006 roku owe minimum zmodyfikowano (oryginalne brzmienie nazwy nowego ME) następująco:
– żywność – 154 zł
– mieszkanie – 171 zł
– odzież i obuwie – 11 zł
– ochrona zdrowia – 7 zł
– higiena osobista – 11 zł
– pozostałe wydatki – 17 zł, razem 372 zł, nie poświęcając temu wydarzeniu (owej modyfikacji) ani konferencji prasowej, ani obwieszczeń, ani nawet przecieku do prasy.
PiS prowadziło przewrotną politykę, gdy rządziło i przewrotnie będzie zachowywać się jako opozycja. Przecież nie wytoczy dziś armat przeciwko sobie, swoim poczynaniom sprzed dopiero paru tygodni. PO na własne życzenie może PiS wydatnie pomóc jeśli przystanie na scenariusz: PiS – akcja, PO – reakcja. Może pomóc gdy chodzić jej będzie o takie samo “Tanie Państwo” jakie oglądaliśmy u PiS.
W PiS tą przewrotną polityką kierował Jarosław Kaczyński. I chce czynić to nadal. Bezinteresownie?
Teresa Stachurska pisze:
2007-12-07 o godz. 11:04
Na dowód (drugi): http://www.ipiss.com.pl/me_srednioroczne2006.pdf .
Teresa Stachurska pisze:
2007-12-07 o godz. 11:09
Tu zaś pierwszy: http://www.ipiss.com.pl/teksty/minimum_egzystencji04.pdf .
===
Dwa tysiące dochodu netto miesięcznie to rzeczywiście mało, szczególnie dla pięcioosobowej rodziny z pracującym zawodowo tylko jednym rodzicem… 2000 zł to niewiele nawet dla osoby wolnej od zobowiązań rodzinnych, szczególnie gdy wynajmuje lokum. Obowiązujący system trzeba naprawić. Od samego dołu.
Pozdrawiam, Teresa
marta
wpis 2007.12.07 godz. 11.19
uderz w stół a nożyce się odezwą, czyli jesteśmy niezadowoleni z pracy w urzędzie ale poniewaz możemy sie uczyć to najlepiej na państwowej posadce, dpdatkowy urlop, zajęcia na uczelni, egzaminy, a ja pytam kiedy i ile taki pracownik poświęca na pracę, i twierdzę nie pasuje odejdz. jola
Panie redaktorze
z czysto ludzkim współczuciem przyjmuję informacje o problemach ekonomicznych branży drobiarskiej, będących efektem ptasiej grypy.
Jednocześnie z przerażeniem słucham, jak minister Sawicki informuje wszystkich drobiarzy, .że otrzymają równowartość utraconego drobiu.
Nie bardzo rozumiem o co chodzi?
Czy w Polsce wystarczy zostać rolnikiem i wtedy ryzyko naszej działalności przejmuje z mocy prawa Państwo Polskie?
Czy Premier Tusk ma świadomość jakie deklaracje składa jego minister?
Czy my pozostali podatnicy ciągle musimy być solidarni w kierunku uprzywilejowanych grup społecznych?
Nie dostrzegam na scenie polityki polskiej żadnej partii która byłaby solidarna w kierunku przedsiębiorców i to tych małych i tych dużych!
Emigracja jest konieczna. Myślę, że w niedługim odcinku czasu w Polsce zostaną górnicy, rolnicy i młodzi emeryci.
Oczekiwałam po Tusku m,niej polityki, więcej gospodarki, ale widzę że skupił się na wyborach prezydenckich. Nie wygra. jola.
Jola, z tego co wiem takie są przepisy – jeśli z powodu podejrzenia ptasiej grypy służby weterynaryjne wytłuką danemu hodowcy kilkaset tysięcy kurczaków, dostanie odszkodowanie od Państwa. To jest sensowne, bo dzięki temu drobiarze mają „bodziec” do zgłaszania przypadków ptasiej grypy służbom.
Z drugiej strony – nie zazdroszczę hodowcom. Strach przed ptasią grypą już zniechęcił klientów do kupowania drobiu i jajek. W tej sytuacji ceny w całej Polsce i tak lecą na łeb.
`Panie Redaktorze,
1.Czy nie sądzi Pan, że jak w pozostałych branżach, sprawiedliwiej byłoby przyznawać hodowcom odszkodowania w ramach ubezpieczenia?
2.Czy „zatajanie zagrożenia epidemią” jako czyn karalny, nie byłoby również bardziej sprawiedliwym „bodźcem” wobec reszty społeczeństwa, które tak dobrze nie ma?
Powyższe pytania stawiam w kontekście ewentualnych rozważań , o równym traktowaniu wszystkich obywateli, grup społecznych, biznesów etc.
Pozdrawiam,Eddie
Oto jak zmieniła się sytuacja w Polsce od 1989 roku ( http://media.wp.pl/kat,33…4fbe&_ticrsn=3# )
“… Polska jest coraz mniej wolna gospodarczo: od 1989 r. liczba urzędni- ków w naszym kraju wzrosła ze 160 tys. do 530 tys., liczba aktów prawnych z 375 do ok. 2 tys., a liczba instytucji kontrolujących przedsiębiorców z 16 do ponad 40. Z roku na rok przybywa nam także rządzących (cztery lata temu rząd liczył 15 ministrów, dziś już 19), a każdemu kolejnemu gabinetowi w sprawowaniu władzy, oprócz sejmu i senatu, pomagają 93 urzędy centralne, w których do obsadzenia jest 162 tysiące etatów z przeciętną pensją ponad 3 tys. zł.”
530.000 osób, 60.000.000.000 zł, do tego dodatkowo 93 urzędy centralne ze 162.000 etatami, w których same pensje kosztują 6 miliardów złotych
Ciąć, czy nie ciąć?!
dziś 2-4x więcej urzędników niż w PRL!
Zapraszam do dyskusji: http://www.polskajestkobieta.org/phpbb/viewtopic.php?t=2687
Żadne cięcia nie pomogą, bo trzeba do tego problemu podejść całościowo-systemowo!
bo problem tkwi w strukturze
urzędy będą funkcjonowac dobrze jak:
– zmniejszy sie ich liczbe (na poczatek postulat zmniejszenia liczby administracji do poziomu z 1989)
– ale rownoczesnie podniesc płace – to jest podstawowa sprawa – tak by przyciągnąć najlepszych absolwentów/ki i specjalistów/ki,
– urzędnikowi trzeba przyporządkowac jasny podział zadań
– zapewnic regularne szkolenia, dodatkowe studia itp.
– stanowiska w drodze konkursów,
– jawny system awansow, w którym decydują wyłącznie kwalifikacje
– apolityczność: zakaz przyjmowania politykow na stanowiska służby cywilnej (ewentualnie: musi zawiesic czlonkostwo w partii)
– scisła kontrola by stanowiska nie trafiały w ręce krewnych i znajomych
W ten sposób zniknie korupcja – jak urzędnicy będą godnie wynagradzani, to nie wyciągną łapy po lewą kase, bo ryzyko utraty prestiżowego stanowiska będzie wyższe.
Potrzeba tez prestizowej szkoły administracji na wzór Francji, skąd będzie sie rekrutowac do służby panstwu najlepszych absolwentów/ki.
Jak sie wydaje, zasada placenia przez panstwo odszkodowan hodowcom w wypadku pomoru czy zakazenia stada wirusem jest jednym z socjalistycznych nonsensow gospodarczych, ktore utrwala obecny rezim kierowany przez pazernych kmiotkow. W prawdziwie wolno-rynkowym kraju istnialoby przymusowe ubezpieczenie hodowcow od chorob zakaznych inwentarza i odpowiednie towarzystwa ubezpieczeniowe pokrywalyby im straty. Pora najwyzsza aby przestac traktowac Skarb Panstwa jako instytucje dobroczynna.
Tss poruszyl/a interesujace zjawisko rozrostu administracji i klanu urzedniczego. Widac to doskonale na wykresie przedstawiajacym wydatki panstwa, ktory rosnie liniowo od roku 1997. Czesc tego przyrostu jest wynikiem przystapienia do UE gdyz potrzeby oddzialywania z administracja unijna wymagaja wzrostu zatrudnienia. Krajowych obowiazkow naszym administratorom przeciez nie ubylo a doszly nowe zwiazane z przepychaniem papierow pzez administracje unijna. Jest to tez pewien sposob na stworzenie miejsc zatrudnienia po dewastacji pionu produkcyjnego. Niestety sa to zatrudnienia, ktore stanowia wylacznie obciazenie dla Skarbu Panstwa gdyz efekty pracy urzedniczej malo wplywaja na wzrost kapitalu narodowego.
Niezły absurd napisał bobola. „W prawdziwie wolno-rynkowym kraju istniałoby przymusowe ubezpieczenie…”. Co za brak logiki.
Kolejny przykład kogoś, komu wydaje się że jest za wolnym rynkiem, a mentalnośc zachował z socjalizmu i nachetniej wszystko by regulował. Tylko że po swojemu.
Tylko kto by określał kto jest dobrym urzędnikiem.