Światowy Dzień Bez Kupowania
W najbliższą sobotę zaprotestuj przeciw konsumpcyjnemu stylowi życia.
Generalna zasada: przez jeden dzień nic nie kupować. Zamiast wizyty w centrum handlowym – wizyta w muzeum. Zamiast zainwestować w nowy krem przeciw zmarszczkom, zainwestuj w siebie. Poczytaj, odpocznij, pospaceruj. – Dzień Bez Kupowania to festiwal skromnego, prostego życia, umacniania więzi społecznych i rodzinnych. Zamiast kupować prezenty, zrób je sam wspólnie z przyjaciółmi. Zamiast do sklepu, idźcie całą rodziną do parku – zachęcają na swych stronach społeczni aktywiści. A więc uczestniczenie w święcie poprzez nieuczestniczenie w gorączce świątecznych zakupów.
Dzień Bez Kupowania (ang. Buy Nothing Day) to jedno ze sztandarowych świąt w kalendarzu alterglobalisty. Pierwsze obchody zorganizowano w 1992 r. w USA i w Kanadzie. W Polsce są od 2000 r. Czas akcji – ostatni weekend listopada – wybrany jest nieprzypadkowo. W tym okresie w największych sklepach zaczynają się świąteczne promocje. Shop less – live more – nawołują organizatorzy. Trudno powiedzieć, na ile to hasło sprawdzi się w kraju, który tak jak Polska, wciąż jeszcze znajduje się na fali konsumpcyjnego dorobku. Tegoroczne Boże Narodzenie, to już wiadomo, będzie w handlu absolutnie rekordowe. Po raz pierwszy naprawdę poczuliśmy w portfelach szybki rozwój gospodarczy. Mamy więcej pieniędzy, to wydajemy. W sklepach zaczyna np. brakować telewizorów LCD i plazmowych. Strona polskich obchodów święta znajduje się tutaj, ale uwaga, rzecz jest robiona przez paru wesołych społeczników i działaczy – nie wszystkie informacje są aktualne 😉 Tutaj z kolei znajdziecie więcej po angielsku o światowych obchodach. No i jeszcze mój tekst z POLITYKI. Miłego niekupowania.
Komentarze
Ciekawe co jeszcze nam wymyślą biurokraci-samosiejki, z ideologicznego nurtu alterglobalistów. Grupa mieszczuchów, z samego serca nachalnego konsumpcjonizmu , czyli z USA, wymyśliła co wymyśliła. A cóż taki , wychowany w samym mateczniku „opasłego mieszczaństwa” alterglobalista może mieć za pomysły. Pomiędzy jednym trawieniem a drugim przychodzi nań olśnienie”dłużej nie wyrobię , zrobię sobie dzień przerwy”/ prawie jak Jahwe, kiedy się napracował podczas stwarzania świata/. Potem, samo to się przefiltrowało przez wszechogarniającą presję wybicia się za wszelką cenę, i po małej modyfikacji, z biurokratyczną sprawnością poczęto „Dzień bez zakupów”. Wyczyn jak diabli! Kto wie ,czy Al Gore swojego Nobelka nie uciułał na tej fali, kto wie?
Po pierwszym „Dniu bez zakupów” ruszyła prawdziwa lawina. Bezpłodne intelektualnie mieszczuchy poczuły twórczą wenę. Kolejne „Dni…” pojawiały się w lawinowym wysypie, a to ‚Dzień bez papierosa”, „Dzień bez samochodu” itd.
Pomimo kompletnego idiotyzmu takich „świąt” mieszczuchy mają na czym skupić uwagę. Najbardziej z „Dnia bez zakupów” na pewno raduje się te 70% Polaków, którzy mają święto nieomal przez cały rok. Ale niech tam, święto mocno kiszone, ale zawsze święto. Gdyby dzieciom kultury mieszczańskiej -alterglobalistom zabrakło pomysłów, zawsze służę pomocą: „Dzień bez gogli”-dla narciarzy, „Dzień bez cybucha” dla fajczarzy, „Dzień z książką” dla wszystkich itd.do 365-ciu.
Każdą ze strat poniesioną w dniu świątecznym, wierzę że wyrównamy a pozostałych
364 dniach.
Nieświąteczny Eddie
W Zachodniej Europie najmniej konsumpcyjne regiony to zachodnia Irlandia
i poludniowo-zachodnia Hiszpania.Tam rozmowa czy zart sa wazniejsze od
nowych butow czy telewizora.
Kto jest za KONSUMPCJA niech przez miesiac nie wyrzuca smieci
a wtedy uswiadomi sobie co robimy z naszym otoczeniem-
nie ma juz miejsca na nasze smieci na ziemi; zielone pluca w Amazonii
sa wycinane,a chlodzace powietrze lody na biegunach topnieja !
to nie konsumpjca, a politycy, wykorzystujacy populistyczny charakter wyborcow, niszczaa nasz swiat. odpowiedzia sa wieksze naklady spoleczenstw na dobra edukacje. i tyle. wybierajcie dobre programy i sprawdzajcie ich wykonanie. max
A dlaczego tak koniecznie trzeba przeszczepiać do nas wszystko co urodziło się w chorych na nadmiar konsumpcji głowach obywateli Ameryki Pn? Czy na pewno polski konsument jest tak samo zepsuty nadmiarem jak na innym kontynecie??? Wydaje mi się, że odsetek przeżartych luksusem Polaków jest, mimo tej całe propagandy sukcesu i galopującego wzrostu gospodarczego, nader nikły jak na takie akcje. Owszem, są tabuny oślepionych blichtrem galerii handlowych zakupowiczów. ale jak na moje obserwacje blokersa, nie tak liczne jak w krajach prawdziwego, ugruntowanego wieloletnią pracą pokoleń ( w normalnych warunkach gospodarki rynkowej). Tak więc – akcja super ale poprę ją jako prababcia ale nie jako w miarę młoda mama. Cześć
max,
czy byłbyś uprzejmy podać próbkę edukacyjnych argumentów, jakich byś użył w przypadku przekonywania mieszczuchów np. w takich sytuacjach:
1.Z dwóch samochodów, które palą 5l/na 100km -kup sobie ten skromny,za 10000PLN a nie ten szpanerski za 300000PLN.
2.Wytłumacz dziecim,że gry komputerowe ogłupiają , a modne ciuchy to zbędna próżność
3.Przekonaj ,że skromne posiłki popijane żródlaną wodą są zdrowsze od wystawnych przyjęć,
4.Przekonaj przeciętnie roziniętego intelektualnie mieszczucha, żeby nie czuł się gorzej, gdy inni przedstawiciele społeczeństwa, nie okazują mu przesadnych względów, o których on marzy.itd. itp.
A na koniec spróbuj podać argument, którym byś go zachęcił do dalszej ciężkiej pracy, gdyby Ci uwierzył, że pieniądze są tylko do leżenia w banku, i odrobina z nich mu całkiem na tą zminimalizowaną konsumpcję wystarczy.
Potem już tylko będzie trzeba coś wymyślić,żeby te 6 milardów ludzi miało co robić i świat miałby jasne perspektywy.
Pozdrawiam,Eddie
Eddie,
Jesteś wielki.
P.S.
Kiedy skomentujemy program nowego rządu? O przepraszam, nie program, tylko filozofię społeczno-gospodarczą. Jest się nad czym zadumać. Pozdrowienia
Szanowny Panie Redaktorze,
W sobotę świętowałam aż miło i zakupiłam piękny strój sportowy.
Ale wyrzuty sumienia miałam, zwłaszcza po spojrzeniu w oczy oszczędnemu mężowi. Teraz rozumiem, że to była kara za zmarnowane święto.
Nie chcę się rozgrzeszać, ale może wie Pan czy jest też „dzień bez reklamy”? Bo jeśli nie, to może by tak spróbować, jezeli już nie DZIEŃ to może chociaż kwartał.
Magrud,
Dziękuję za miłe słowa. Nic mi nie grozi z tego powodu. Moja próżniacza część, wygrzewa się w ciepełku komplementów, a świadoma uodparnia całość mnie na degradację. Na marginesie, kiedy widzę u mojej żony niewyrażne spojrzenie, kiedy przesadzi z jakimś zakupem, to ja mam wtedy straszne wyrzuty sumienia,że moja kobieta ,którą trochę poniosło ,z powodów psychicznych, ma zepsutą radość z zakupu.
Jak już się stało, to wolno tylko się cieszyć!
Pozdrawiam,Eddie
Magrud,
uczciwie się zadumałem nad filozofią społeczno-gospodarczą obecnego premiera i jego świty /używam Twojej definicji, choć mam opory przed mówieniem o,aż filozofii/, i na razie odczuwam jedynie psychiczną ,lekką zapaść. Mógłbym trochę pogderać, ale
nie czuję żadnego jądra tej materii. Jako ciężko upośledzony naturą optymisty , czuję paraliż przy każdej próbie ogarnięcia tematu, pod kątem wyobrażenia sobie sensownego rozwoju spraw.Obecnie mój mózg wyrzuca same komunały, a ja nic mu nie mogę zrobić,tylko go przeczekać. Ogólnie czuję się ,jakbym wsiadł do łodzi z przegniłym dnem a na dodatek z zakrótkim żaglem. Każde dotknięcie łodzi grozi lawinowymi awariami dna. Postanowiłem się nie leczyć u lekarzy. Będę żył dokąd się da.Mam gdzieś sztuczną nerkę ,sztuczny mózg, sztuczną wątrobę… Wszechmogący dostanie mnie w takim stanie, na jaki będzie go stać.Już medytuję, że jeśli przyjdzie mnie się zreinkarnować w postaci np. dżdżownicy, to ryba,która mnie zeżre ,natychmiast zdechnie. Więc , cokolwiek się w naszej sytuacji społeczno-gospodarczej się nie wydarzy, będę trwał niezłomny!
Z sympatią, Eddie.
Nie znoszę najbardziej nie chamstwa i góralskiej muzyki, ale tzw „ekologów” i przeciwników konsumpcjonizmu ( u nas, w Polsce, tu i teraz !) Bez przerwy mam problemy nie z nadmiernym kupowaniem i zyciem ponad stan, ale z tym że mi nie starcza forsy na najprostsze potrzeby i spłaty rachunków. A przeciez całkiem nieźle zarabiam, więcej niż średnia krajowa netto. Koszmarne pieniądze wydaję na lekarstwa, internet, telefon, czynsz, spłaty rat. I nagle wyłażi jakiś kaznodzieja i namawia mnie żebym nic nie kupował !!!
Jak tu takiemu nie dac w pysk !!!!.O ekologach napiszę innym razem.