POLEMIKA: Eko-terror, ciąg dalszy
Foliowe torebki rozpętały prawdziwą blogową burzę.
Pisząc w czwartek o przepisach pro-ekologicznych, które zaczynają niebezpiecznie wkraczać w sferę naszych obywatelskich wolności, nie spodziewałem się, że wywołam aż taką burzę. Wśród wielu dyskutantów głos zabrał również mój redakcyjny kolega (jego blog znajdziecie tutaj).
Mam wrażenie, że uformowały się niejako dwa obozy. Pierwszy to ludzie, którzy uważają, że Polacy to naród zbyt mało uświadomiony, aby ich o ekologię grzecznie prosić. Są raczej za wprowadzaniem jej poprzez zakazy i nakazy.
Charakterystykę drugiego obozu (do którego się zaliczam) najtrafniej oddała chyba internautka anka, pisząc „Propagować wiedzę i zachęcać do zachowań proekologicznych- tak. Zmuszać- nie, bo im silniejszy nacisk tym większy opór. Poza tym w społeczeństwie, w którym życie regulowane jest nakazami i represjami trudno czuć się dobrze.” Pod tym się podpisuję.
Za Olhado podaję link do dwóch ciekawych artykułów o zaletach oraz wadach papieru i plastiku przy pakowaniu produktu. Jeśli ktoś jeszcze nie czytał o pułapkach ortodoksyjnie rozumianych zachowań ekologicznych, zachęcam do przeczytania ciekawego tekstu z „Financial Times” (kopia tutaj). Polecam też opublikowany całkiem niedawno raport POLITYKI „20 uprzejmości, które każdy może zrobić dla natury”, choć nie ze wszystkimi tezami tego tekstu się zgadzam. Doskonałe dwa teksty o tym, jak rozwiązywać problem korków w metropoliach ukazały się też dwa tygodnie temu (temat numeru) w Tygodniku Forum. Niestety w darmowej elektronicznej wersji ich nie mam, trzeba kupić e-wydanie.
Jutro postaram się odpowiedzieć na najciekawsze Państwa głosy w dyskusji o eko-terrorze.
Komentarze
Szanowny Panie Piotrze, niestety umknął mi artykuł z forum na temat problemów komunikacyjnych. Nie spodziewam się jednak by było tam coś innego niż stawianie na uprzywilejowany i efektywny transport zbiorowy a nie poprzez rozbudowę dróg i ulic oraz parkingów.
Pod kwestię wolności ekologicznej (!?) można podpiąć tzw. temat podatku śmieciowego. Wiele gmin, zwłaszcza turystycznych, żąda wprowadzenia takiej możliwości prawnych.
Panie Piotrze. Chcąc wybrnąć ze śliskiego tematu „ładnie” ujął pan sprawę, dzieląc opinie pod wpisem na dwa obozy – na tych, którzy wierzą w dobre wychowanie Polaków i tych, którzy chcą ich przyuczać siłą.
Idąc za ciosem, proponuję zacząć dyskusję na temat zapinania pasów w samochodach.
Nieszczęsne torebki foliowe, zawęziły fundamentalny temat-ekologia-do dość zaawansowanych rozważań detalicznych .
Angażując się w najróżniejsze „nowinki ” pro ekologiczne, nie zapominajmy o spojrzeniu generalnym na problem. Ziemia- jako całość, planeta jako życiodajny eko-system. Ciągnie się za nami XXwieczna maniera, kiedy to pierwszy zachłyst postępem naukowo-technicznym wytworzył urojenie,że wszystkie problemy rozwiążą nam naukowcy,jakby co!Od tego czasu systematycznie,coraz skuteczniej, pod przywództwem „martwych” biurokratów -rozmontowujemy utworzony przez miliony lat nasz ziemski matecznik, zwany eko-systemem. Całe życie na naszej planecie ,w tym nasza ludzka łaskawość,jest tworem wszystkich parametrów ziemskiego środowiska.
Nasz gatunek,dla naszej planety stał się morderczym szkodnikiem, i w ujęciu globalnym, trudno będzie mu tą niechlubną misję odebrać. Każdego roku wycinanych jest w Amazonii obszar lasów o powierzchni Polski, W ciągu ostatniego roku/może trzech/ stopniała 1/4 lodowców Arktyki itd.itp.Naukowcy wymyślają coraz to nowe „lekarstwa” o działaniu objawowym. Planeta dosłownie goni resztkami. A my jako istoty inteligentne,posiadające instynkt przetrwania ,co robimy? Tu trochę puderku/np. energia ze śmieci/ tam trochę puderku/ np. chodowla glonów w oceanach, które pochłoną CO2/,troczę śmieci spalimy w sprytnym piecyku, część nas zakupi autka z napędem hybrydowym, trochę się ponaparzamy na różnych , nowoczesnych wojenkach, nauczymy się w końcu żyć bez torebek foliowych, wyślemy jakąś sondę na Marsa i będzie O.K. Najważniejsze jest myślenie pozytywne, jak mówią specjaliści od naszego błogiego samopoczucia.Mój przyjaciel ,naukowiec „zdołowany” stanem świadomości na podobne tematy, trafił do psychiatry z lekką depresją. Lekarz przepisał mu partię leków na depresję , i…nic. Po trzeciej nieskutecznej partii leków, przyjaciel skonstatował :”Panie doktorze, ilę mam zjeść tych tabletek, żeby rzeczywistość się zmieniła, bo to mnie niezmiennie „dołuje”. Lekarz był dowcipny i odpowiedział”Tyle, aż ty się zmienisz”. Końcówka może trochę mało ściśle związana z tematem podstawowym,ale,jak się tak uczciwue „wczuć”…
Pozdrawiam.
w gruncie rzeczy spór jest między tymi, którzy chcą pomóc naturze w racjonalny sposób (np używają biodegradujących się torebek plastikowych albo po prostu toreb bawełnianych, żeby użyć wywołanego przykładu) a tymi którzy tej naturze „pomagają” idąc za owczym pędem i podpowiedziami (po myśli paru producentów) mediów (ci z kolei wolą używać torebek papierowych, nie wiedząc kompletnie z czego i jak są produkowane, ile czasu trwa zanim wrócą do natury, ogólnie rzecz biorąc nie maja pojęcia jaki jest wpływ użycia tychże torebek – wystarczy im to co dzienniki napisały)
Lepiej iść za owczym pędem, napędzanym przez producentów biodegradalnych torebek plastikowych. Bo przecież wszystkie torby papierowe na świecie zaimpregnowane są chemikaliami, żeby im denka nie odpadały. Przez to na wysypiskach całego globu będą rozkładały się przez przeszło 100 lat.
co sie tyczy sprawy torebek w supermarketach, to mialam do niedawna takie samo zdanie jak pan Redaktor. We Fr czy Be niektore supermarkety w ogole nie daja torebek, w innych np. Delhaize (w BE) niedawno przestano je dawac. Co mnie „lekko” zirytowalo biorac pod uwage, ze jest to dosc droga siec sklepow. Ale dosc szybko zauwazylam, ze to wcale nie jest takie glupie. Trzeba jedynie pamietac zeby wziac ze soba wczesniej kupiona juz mocna torbe i voila! Prawda jest taka, ze wiekszosc ludzi laduje zakupy w mnostwo torebek bez umiaru (no bo przeciez jak cos jest za „darmo” to trzeba brac!) a pozniej je wyrzuca do smieci (w najbardziej optymistycznym przypadku – choc ja je uzywalam zamiast workow na smieci). Zaloze sie, ze w Lodzi dzieki temu przepisowi zmniejszy sie ilosc watpliwych plastykowych dekoracji ulic. A domowe budzety wcale nie ucierpia.
Swoja droga, zgadzam sie ze eko-terror zbilza sie wielkimi krokami. Raczej pesymistycznie sie na to zapatruje – nie bedzie politykow ktorzy by do tego jakos rozsadnie podeszli (cf. ostatnio Sarko). Szczgolnie denerwuja mnie zapedy nalozenia gigantycznych podatkow na loty. I to, ze kraje, ktore przede wszystkim powinny zainwestowac w ograniczenie emisji CO2 (Chiny i Indie) robia sobie co chca, bez zadnej presji ze zwariowanego Zachodu.