Eko-terror nadchodzi
Coraz głupsze przepisy pro-ekologiczne ograniczają nasze swobody obywatelskie.
Tym razem nie będzie o polityce, a przynajmniej nie o tej na dużą skalę. Jako osoba zorientowana pro-ekologicznie, segregująca odpadki, nie śmiecąca w lesie itd. nie spodziewałem się, że kiedykolwiek to napiszę. A jednak: czuję się coraz bardziej osaczony przez przepisy pro-ekologiczne. Na tyle, że dojrzewa we mnie bunt przeciw ograniczaniu moich swobód jako obywatela i konsumenta.
Onet doniósł, że włodarze Łodzi postanowili od czerwca 2008 r. zakazać wydawania klientom sklepów plastikowych torebek na zakupy. Przypomnijmy – 10 lat temu Sejm wprowadził specjalną ustawę, aby sklepikarzy do wydawania darmowych torebek zmusić. Teraz się to odkręca. Powód oficjalny – bo Łódź jest za bardzo zaśmiecona foliowymi odpadkami. Właściciel sklepu będzie musiał dać torbę papierową – co znakomicie podniesie mu koszty działalności.
Takich przepisów jest coraz więcej. IKEA klientów o zdanie nie zapytała. Od września z dnia na dzień zniknęły przy kasach torby plastikowe, pojawiły się papierowe i kartony (oczywiście płatne). W zamian IKEA wspaniałomyślnie zobowiązała się, że posadzi ileś tam milionów drzew. Wielka łaska – i tak je zetną, aby produkować torby. Warszawa w zeszłym roku wprowadziła obowiązek segregacji śmieci (na papier, szkło, plastik). W efekcie wszystkie firmy, które do tej pory wywoziły segregację za darmo (zarabiają na odzysku surowców wtórnych) wprowadziły odpłatność za tę usługę. Dzieliłem śmieci dobrowolnie i czułem że jestem OK wobec świata. Teraz czuję nad sobą bat nadzorcy.
To trend światowy. Na Zachodzie w wielu miastach nie uświadczysz darmowej torby w supermarkecie, tylko musisz kupić lnianą albo papierową. Nie pojedziesz do centrum miasta samochodem, bo cię to będzie kosztowało fortunę. Nie zapalisz sobie papierosa w barze – ba – nawet już wkrótce w palarni w miejscu pracy, bo Unia zastanawia się, czy nie wprowadzić generalnego zakazu kurzenia w miejscach publicznych. We Francji zarzucono program budowy autostrad, aby nie powiększać nieekologicznego ruchu kołowego. Myśli się też o wprowadzeniu podatku od zbytniego zużycia energii elektrycznej w domach.
A ja na to mówię – wara od torebek foliowych. Wara tego jak często, dokąd i dlaczego chcę pojechać samochodem. Wara od tego czy chcę się sam we własnym zakresie zatruwać nikotynowym dymem czy nie (na marginesie – nie palę). Wara od tego. Czy lubię się kąpać w dużej wannie i czy lubię mieć w domu jasno. Można ludzi do pewnych działań motywować lub demotywować finansowo, ale na Boga – nie zakazywać. To niedopuszczalne ograniczenie swobody osobistej. Eko-terror nie zwiększy świadomości ekologicznej ludzi. Co gorsza – zniechęci tych, którzy się za proekologicznych uważają.
Komentarze
Eko-terror to jest chyba małe nadużycie. Moim zdaniem natomiast jest to potrzebne gdyż zwykłych „zjadaczy chleba” nie przekona się przecież „przestańcie kupować papierowe torby to dla naszego wspólnego dobra”
1. bo to co wspólne… (niech sobie każdy dokończy)
2. W ferworze szukania sklepowych promocji, pośpiechu codziennego życia ludzie raczej o tym nie myślą
3. Zresztą bycie nie-ekologicznym jest często o wiele tańsze
Dlatego też myślę, że nie każdego intelektualnie stać na wolność jednostki gdyż biorąc chociażby ten banalny przykład lasy byłyby (i tak po części są) jednym wielkim wysypiskiem śmieci. Idąc dalej tropem wolności nie byłoby rezerwatów dla zwierząt każdy by mógł przyjść, a inteligentni inaczej turyści karmiliby je chipsami. Także wydaje mi się, że „Eko-terror” jest poniekąd potrzebny ponieważ nie wszyscy są na tyle inteligentni żeby niektóre rzeczy zrozumieć panie Piotrze.
Pozdrawiam jako niepełnoletni
W sumie powinno to zależeć od sumienia kazdego z nas i świadomości następstw takich czy innych zachowań…
to nie terror, tylko świetnie zorganizowana akcja biznesu związanego z tzw ekologią. Akcja bazująca na panującej obecnie w tzw zachodnim świecie ideologii – ekologii.
Czy produkcja torebek papierowych jest ekologiczna? Nikt o to nie zapyta, bo dogmatem jest szkodliwość plastiku, któremu przeciwstawia się „zdrowy” papier. Mało kto zdaje sobie sprawę ile chemii i energii jest używane do produkcji tego zdrowego papieru. Oraz jak dlugo się będzie rozkładał (na śmietniskach Nowego Jorku znaleziono gazety z końca XIX wieku)
Czy ekologiczna jest produkcja świetlówek? Tych mających zastąpić zwykłe żarówki? Wystarczy sobie poszukać z czego i jakimi metodami produkuje się świetlówki.
Nie, to nie jest spisek. To jest po prostu biznes. Bazujący na obowiązującej ideologii – ekologicznej. Omalże religii.
Czy Al Gore będzie nowym Konstantynem, nadającym ekologii wymiar „religii państwowej”?
Ja sobie spokojnie poobserwuję.
Chyba nowym Teodozjuszem Wielkim.
To dopiero on uczynił chrześcijaństwo religią państwową, Konstantyn je tylko oficialnie zalegalizował
Pan Olhado rozpatrzył to z zupełnie innej perspektywy i muszę przyznać że nie mam do końca wiedzy na ten temat, ale wydaje mi się że mimo wszystko przy produkcji folii jest zużywane więcej „chemii” i na pewno dłużej się rozkłada i źle pali. Szczerze mówiąc to całkiem ciekawe podejście, ale chyba trochę pan przecenia biznes.
Panie Redaktorze,
co za różnica, czy eko-terror/podzielam definicję/, czy stemplowanie jajek, czy inne „pierdułki”/przepraszam/. Każdego poranka budzi się z błogiego snu coraz większa rzesza biurokratów, którzy muszą jakoś no swój błogi żywot wespół z rodzinami zarobić. Sensowne przeisy, ustawy itp. są w użyciu przez długi czas, a tu trzeba pracować!!! Proszę się wczuć w ich przeżartą poczuciem misji sytuację. Czy jeszcze pozostały w Panu ślady poczucia,że wie Pan sam co Panu do szczęścia potrzeba?
Napewno ma Pan wiedzę o ilości/!!!/ przepisów stworzonych przez unijnych biurokratów, a także pokraczności ich treści.
Pozdreawiam zwyczajnie ,nieekologicznie.
Silhouette
nie masz pewności, ale na wszelki wypadek popierasz papier? 😉
Jeśli chodzi o mnie, to wiem jedno – ludzie nie liczą, nie zastanawiają się, ekologia jest religią a kto próbuje powiedzieć coś w sprzeczności stojącego z aktualnie obowiązującymi kanonami tej religii, ten jest traktowany jak heretyk. Okazuje się że Europa wcale nie utraciła potrzeby religii. Po prostu potrzebowała czegoś nowego 😉
Co do papieru – proszę sobie sprawdzić jak to się dzieje, że ten w torbach do zakupów jest taki wytrzymały :-). Skąd się biorą kolory, ile energii idzie na jego wyprodukowanie (akurat mniej niż na 1 torebkę foliową). Tak przygotowany papier jeśli go ktoś nie spali, będzie leżał w ziemi stulecia.
Ale sza… bo stosy zapłoną 😉
Szanowni Państwo, przypominam o istnieniu toreb lnianych czy bawełnianych na zakupy. Z pewnością są najbardziej ekologiczne bo wielorazowe, rozkładają się i pomimo tego, że są droższe w produkcji to ich trwałość powoduje, że są nie tylko ekologiczne ale i ekonomiczne. Polecam.
Czytając wymianę zdań między Silhouette i Olhado przypomniałem sobie doskonały tekst z Financial Timesa z lipca 2006. Tu udało mi się znaleźć jego kopię:
http://prawo.uni.wroc.pl/~kwasnicki/EkonLit2/utylizacja.htm
Polecam i pozdrawiam
Panie Piotrze
też czytałem swego czasu ten tekst, dziękuję za linka 🙂
Gosia
ja też chodzę na zakupy z bawełnianą, nie barwioną torbą 🙂
Nie mam zamiaru odstręczać nikogo od działań na rzecz ochrony przyrody. Ale warto to robić z głową. Taa, wiem, wołanie na puszczy…
Raczej wara Panu Stasiakowi od naszego wspolnego srodowiska naturalnego!
Propunuje zeby pan skladowal wszystkie te plastikowe torebki w swoim domu zamiast zasmiecac co wspolne. Jezeli Pan bedzie skladowal wszystkie nierozkladajace sie odpady u Siebie w domu, to zafunduje Panu stypendium na plastkowe torebki.
Witam, dziś wyjątkowo tutaj. Wielu moich sąsiadów jeździ do sklepu położonego około 200 metrów od ich domów – SAMOCHODAMI. Wara nam od tego? Jasne, wara. Autobusy na pętli autobusowej nie wyłączają silników, a stoją tam godzinami. Wara nam? Wielu Polaków jeździ samochodami w pojedynkę, bo przecież „burakowozami” jeździ buractwo. A ich stać. Wara nam? Równie wielu osobom nie chce sie segregować śmieci, bo to zamach na ich wolność osobistą i jeśli komu się chce wrzucać plastik, szkło i papier do jednego wora, to jego sprawa, wolno mu, stać go, wara nam od tego? Takie myślenie „wolnoć Tomku w swoim domku” doprowadziło do tego, że trzeba chyba wielu pokoleń, żeby myślenie „stać mnie, więc robię co chcę” się zmieniło.
Wara od torebek plastikowych! Napewno ich zabronienie jest glebokim urazem dla wolnosci osobistych… Ten swiatowy polityczno-religijny spisek na czele ktorego stoi Al Gore (wlasnie nawrocil nawet i liberalnego Sarkozy) wymaga jak najwyzszej mobilizacji!
Tak na serio: kiedy Polacy stana sie rozsadni?
Wreszcie ktoś zwrócił uwagę na zjawisko ekoterroru i ekoterroryzmu. W mojej branży (dystrybucja energii) jest obowiązek zakupu energii odnawialnej, np. z elektrowni wiatrowych. 1 kWh energii z wiatraka kosztuje 24 gr, z elektrowni klasycznej ok. 12 gr. Tylko że na każdy 1 MW mocy zainstalowanej w postaci elektrowni wiatrowej trzeba jeszcze trzymać w gorącej rezerwie (pod parą) 1 MW w elektrowni cieplnej, i jeszcze płacić za gotowość. A bilans energetyczny wiatraka jest taki, że ilość energii zużyta na jego produkcję dopiero od niedawna jest mniejsza od energii, którą jest w stanie wyprodukować w ciągu swego życia.
Panie Piotrze
Wróciłem właśnie z lasu w którym drzewo wycinam na opał. Żona do pracy samochodem jeździ więc ja na piechotę na wyrąb podążam z rana. Jutro razem jedziemy i idąc myślałem która droga najlepsza będzie by podwozia nie uszkodzić. Tak patrzyłem i myślałem podświadomie – skręcić trzeba koło starego kasztana na którym 3 foliowe torby wiszą, potem w prawo koło wywalonego nocą tapczana, później obok opakowań po oleju silnikowym. Dalej długo spokój – mchy, grzyby, poryta przez dziki ściółka – zgubić by się można. Ale na koniec styropian ledwie pokryty zielenią, dalej pryzma zbutwiałych cegieł. I znów las, mokradła, liściaste gąszcza. Zdawałoby się, że naświnić tu nikomu się nie będzie chciało. No ale leża kanistry plastikowe, puszki po piwie, butelki po tanich winach. Ktoś kiedyś drzewo wycinał i zostawił cały syf po sobie. Panie Piotrze, ja też segreguję śmieci, palę drewnem a popiół sypię na grządki. Staram się nie niszczyć przyrody, bo nie po to się z miasta na wieś wyniosłem aby żyć na śmietniczysku. Przecież trochę pracy mnie kosztowało by kupić i wyremontować dom w takim miejscu. Ale świadomość ekologiczna to mało. Karać trzeba i to dotkliwie cwaniaków nocami wywalających plastik i szkło na pobocza dróg i do lasu. I zlikwidować trzeba produkcję plastikowych torebek. Przecież ten stary kasztan o którym pisałem, wywróci się wkrótce zbutwieje a torebki jak nowe leżeć będą w próchnicy. One się rozkładają tysiące lat. Nie lubię państwa i biurokracji ale w przypadku ekologii to naprawdę powinno mieć coś do powiedzenia. Oczywiście mądrze, bez przesady i gorliwości lecz skutecznie. Ludzie pozostawieni sami sobie zniszczą przyrodę.
Pozdrawiam
Protestuję przeciwko takiemu stawianiu problemu. Jestem proekologiczny do czasu kiedy nie muszę zrezygnować z niektórych swoich przyzwyczajeń żeby ułatwić życie innym.
Tydzień temu wróciłem z Indii gdzie nie byłem od 2 lat. Zobaczyłem kraj, w którym ukochane torebki foliowe Polaków nie zalegają wzdłuż torów, w sklepie pakują zakupy w torebki z tworzywa o krótkim czasie rozpadu.
Dla Hindusów jest rzeczą oczywistą, że muszą zadbać o środowisko w którym żyją. Dla nas nie. Większości z rodaków nie przeszkadzają foliowe „ozdoby” wiszące na drzewach. Jaki procent Polaków wie, że czas rozpadu tego „szczytu osiągnięć cywilizacyjnych” to 400 lat.
Co do samochodów to nie rozumiem dlaczego, podobnie jak pies, ma to być oznaka wysokiej pozycji społecznej. Mieszkam na starym Ursynowie w Warszawie skąd szybko dojeżdża się metrem aż na Żoliborz. No ale to nie honor tak się pospolitować. Ciągną całe karawany samochodów. W każdym z nich (w 9/10) jeden twór ludzki i wieczorem nad moim kochanym miastem wisi smog. Przecież przestrzeń publiczna nie może być zawłaszczana przez samochody. Ludzie też chcą żyć w mieście. Niech więc Pan nie wyznaje zasady „Po nas choćby potop”.
Witam.
Postaram się wypośrodkować między Panem Piotrem i komentatorami wpisu. Zacznę od kwestii na której się znam – transporcie. Mit, że własne cztery kółka są oznaką wolności poza Polską dawno upadł. Wierzy się święcie, że bolączką na korki jest rozwój sieci drogowo-ulicznej. To bzdura. Nawet jeśli zrealizujemy wszystkie planowane w Polsce inwestycje zgodnie z harmonogramem, to prognozowany wzrost ruchu spowoduje i tak pogorszenie warunków ruchu. Dlaczego państwo, którego nie stać na zapewnienie bezpłatnej opieki medycznej, ma finansować sposób podróżowania, który poza wygodą cechuje się tylko energochłonnością, terenochłonnością, wysokimi wskaźnikami zanieczyszczenia środowiska i kosztami? UE forsuje tzw. zrównoważony rozwój – czyli symbiotyczne rozwijanie wszystkich gałęzi transportu, przy czym nie jednej kosztem drugiej. Jeśli Pan chce jechać samochodem do centrum, to proszę ponieść wszystkie koszty z tym związane, w tym zajęcia terenu na parking. Płacić tyle, ile się użytkuje, z kosztami zewnętrznymi. Nie możesz dostosować podaży do popytu – zrób na odwrót. Londyńczycy podobno są zadowoleni z opłat za wjazdy do centrum – wzrosła efektywność komunikacji zbiorowej. Krew mnie zalewa, gdy jadę do pracy tramwajem wraz z pozostałymi 150 osobami i muszę stać w korku na ul. Karmelickiej, bo 15 cwaniaków musi dojechać na Bracką samochodem. Wcześniej był zakaz wjazdu i tramwaje jeździły cudownie, centrum prosperowało fantastycznie. A teraz nie można zamknąć ulicy, bo nie można ograniczać dostępności. Samochodem. Zakazy i nakazy nie zawsze są złe, choć mnie niektóre pomysły również denerwują. Tu można przywołać tzw. kwestię podatku śmieciowego.
Poruszono też ważną sprawę rzeczywistych kosztów ekologicznych, czyli na ile nasze działania, które uważamy za ochronę środowiska w rzeczywistości są przydatne. Tutaj rzeczywiście obawiam się podążania utartymi opiniami, które mogą być błędne.
Autor napisal
„Na tyle, że dojrzewa we mnie bunt przeciw ograniczaniu moich swobód jako obywatela i konsumenta.”
Obawiam, ze nie mam dobrych wiadomosci. Drogi obywatelu i konsumencie – twoje „prawa” i swobody beda ograniczane. Czy z ekologami czy bez nich… Tak czesto wymieniane samochody sa najlepszym przykladem. Nie da sie pogodzic prawa by kazda rodzina miala 2 samochody z prawem do parkowania w centrum i z prawem do jazdy bez korka.
Wiele z rzeczy, ktore ludzie uwazaja za swoje prawa bedzie sie stawac dobrami rzadkimi – i trzeba bedzie albo je wycenic, albo reglamentowac.
Masz prawo do czystego lasu? zaplac podatek za jego sprzatanie! Ze placisz juz tyle innych podatkow – coz na razie nie szly one na sprzatanie lasu 🙂
A propos – czytalem ze w Irlandii po srednio udanym eksperymencie z nakazem placenia za torby plastykowe, rozwazane sa/byly (?) rowniez pomysly by pobierac oplate za wydruki z bankomatow (obejrzyj transakcje na ekranie, chcesz papierek (potencjalny smiec) – plac!).
Swietym Graalem ekonomistow od srodowiska jest pelna wycena szkod srodowiskowych i wlaczenie ich cene produktu lub uslugi. Z powodu ogranicoznej wiedzy i zlozonosci problemu to na razie niewykonalne z naukowego punktu widzenia nie mowiac juz o tym, ze nie do zaakceptowania politycznie. Ale o ile nie zafundujemy sobie powaznych problemow (np. wojny) – to bedziemy isc w ta strone. I nie widze na razie innej opcji.
P.S.
Olhado – heretycy srodowiskowi sa i maja sie dobrze. Choc latwiej im o granty przemyslu niz rzadowe :). Choc na pewno masz racje ze jest im duzo trudniej przebic sie do prasy codziennej. Ale mysle, ze to dlatego, ze nie maja newsa („katastrofa nadchodzi”) do sprzedania, a nie z powodu tlamszenia inaczej myslacych. Przyklady – np. Lomborg („sceptical environmentlist”).
Mnie martwi cos innego – trudnosc rzeczowej dyskusji prowadzi do tego, ze wielu zaczyna wierzyc, ze lewactwo uzywa srodowiska do straszenia i kontrolowania ludzi (koncepcja „state of fear”).
świetny tekst, więc wzmocniony tą wiedzą myślę, że warto by podnieść kary, ale nie zmuszać do papierowych torebek. Dziekuje za tekst
Pozdrawiam
Drogi Ufit,
mam dokładnie te same skojarzenia coty na temat tworzenia smogu, tylko do kwadratu, bo z perspektywy Sopotu.Najpierw całe zmotoryzowane Istoty z metropolii -Gdynia i Gdańsk jadą do siebie nawzajem, potem wracają d siebie… O zmotoryzowanych spoza Trójmiasta,zwłaszcza w sezonie też wspomnę.
Co do eko- terroru, sądzę,że istotna jest metoda wdrażania postaw pro-ekologicznych.Ja jestem za budowaniem powszechnej świadomości absolutnej nadrzędności spraw związanych z tym tematem, a nie za systemem nakazowo-egzekucyjnym. Fakt, że się robi na tym biznesy , jest dla mnie optymistyczny. Wszelkie wyliczenia i kalkulacje fachowców od ekologii, traktuję ostrożnie, gdyż nie ma jeszcze miarodajnych metod wyliczania skutków ekologicznych całościowo w skali globalnej i w miarodajnej perspektywie czasowej. Jeśli chodzi o ekologię , to jestem,pomimo optymistycznego usposobienia,całkowitym czarnowidzem, Te kraje, które „podciągną” się ekologicznie, stracą na konkurencyjności ekonomicznej ,itd. Chiny na razie nie odpuszczą. W moim odczuciu , zarówno histeria przeciwko paleniu papierosów, plastikowe torebki etc. to tylko lichy puder na sumienie.
Pozdrawiam.
Propagować wiedzę i zachęcać do zachowań proekologicznych- tak. Zmuszać- nie, bo im silniejszy nacisk tym większy opór. Poza tym w społeczeństwie, w którym życie regulowane jest nakazami i represjami trudno czuć się dobrze. A przecież powinniśmy być zadowoleni życia w naszym kraju. To pozwala na współdziałanie w pracy nad lepszą przyszłością. Gniew, złość, niezadowolenie służy tylko do burzenia.
panie Piotrze dziś oglądałem program o IKEA i tych jednorazowych reklamówkach i powiem ze to wszystko ma sens a jeżeli ktoś uważa inaczej to nie ma sumienia i jest ograniczonym głupkiem gdyż brak wyobraźni czyni z niego złego człowieka… uważam ze każdy nawet najmniejszy kroczek ku temu żeby poprawić kondycje ziemi jest bardzo potrzebny i dyskusja na ten temat nie ma sensu… nie ważne przecież jest czy ktoś czegoś zakazuje później odkazuje itp. ważny jest cel i sens takiego działania… a kupno takiej papierowej torebki za parę groszy jest zdecydowanie lepsze gdyż uczy nas szacunku do rzeczy i zmusza nas poszanowania i czystości… rozumiem ze pan gdyby mógł to by zlikwidował wszystkie zakazy i nakazy i rozkazy itp. dal ludziom wolną rękę… tylko do czego to by doprowadziło… ziemia nie jest i nigdy nie będzie gotowa na taka samowolkę ludzi… pozdrawiam
w zacietrzewieniu w krzewieniu nowej religii łatwo stracić rozsądek z zrezygnować z liczenia. Łatwo pominąć wpływ na środowisko papierni, koszty energetyczne wytworzenia toreb papierowych (wielokrotnie wyższy niż polietylenowych). Łatwo zapomnieć o tym, że je TEŻ trzeba będzie utylizować, bo czas ich rozkładu, tych wzmocnionych chemicznie toreb (żeby się zakupy nie wysypały przez rozdarte dno) wynosi może nie 400, ale kilkadziesiąt, jeśli nie ponad 100 lat (przykład ponad stuletnich gazet – a gazety są delikatniejsze – znalezionych na wysypiskach w USA). Nikt nie potrafi wyobrazić sobie latających na wietrze toreb papierowych.
Acha – powie ktoś – ale torby papierowe można palić.
Acha – odpowiem – a toreb foliowych to nie?
Tylko i jedne i drugie trzeba wrzucić do odpowiedniego pojemnika.
Dziś w TVN i Polsacie mówiono o Łodzi. I w żadnej z tych telewizji nie zająknięto się o tych negatywnych aspektach związanych z torbami papierowymi. Tak jakby ta druga strona medalu w ogóle nie istniała. Widać to by było nieprawomyślne.
Za to karierę polityczną zrobi łódzki radny. I O TO WŁAŚNIE CHODZIŁO w całej tej sprawie.
A na zakupy i tak najlepiej chodzić z torbą bawełnianą w kieszeni. Wystarczy ta sama na lata.
Panie Piotrze! Ja rozumiem – bunt i niepoprawność polityczna to dobry pomysł na lans. Jednak chybił Pan z wyborem tematu.
Od dwóch lat mieszkam w Niemczech i panujący tu „terror ekologiczny” bardzo ułatwia mi moje pro-ekologiczne nawyki. Dzięki niemu mam między innymi kubły do segregacji śmieci przy każdym domu. Także to, że sam posegreguję śmieci nie ma praktycznie żadnego znaczenia, kiedy sto innych osób tego nie zrobi.
Zawsze byłem liberałem, ale socjalistyczne pomysły EU coraz bardziej przypadają mi do gustu. Dlatego całym sercem popieram regulacje EU dotyczące: sposobu wyrzucania śmieci i noszenia zakupów, rodzaju sprzedawanych żarówek, systemu telefonii komórkowej, itd.
Nie rozumiem, czemu gospodarza blogu irytuja akurat przepisy ekologiczne. Dostrzegam wiele innych, które bardziej ograniczaja swobody obywatelskie, a nie maja nic wspólnego z ochrona środowiska.
Przykłady:
1.Zakaz handlu (a wiec i robienia zakupów) w 12 dni światecznych w roku
2.Nakaz jazdy na światłach – nawet w letnie, słoneczne dni. Już wiadomo, że to nie zmniejszyło liczby wypadków, ale jaka wygoda dla policji wlepiającej mandaty.
3.Zakaz przewożenia płynów samolotem. Zabiera sie ludziom napoje i kosmetyki w płynie, co jest kompletnym idiotyzmem: jeszcze nigdy nie dokonano takiego zamachu, a wyprodukowanie środka wybuchowego z kilku chemikaliów w płynie – jak donosila zachodnia prasa – wymagałoby sporo czasu, dużej wiedzy chemicznej i warunków laboratoryjnych. Z coli czy wody mineralnej nikt bomby nie ukręci.
boewulf, nie zadałeś sobie trudu przeczytania linkowanego artykułu? Tam trochę wyżej? Dalej uważasz, że segregując śmieci chronisz środowisko, zamiast mu szkodzić? 😉
Ech ludzie… trudno, tego się już nie da zatrzymać. Ludzie wolą słuchać sloganów, tym bardziej jeśli z pierwszy rzut oka brzmią atrakcyjnie, zamiast ruszyć głową i…policzyć. Widać to już jest ta era Wodnika – nie myśli się głową 😉
@Olhado:
Więc w jaki sposób segregując śmieci szkodzę środowisku zamiast mu pomagać? Nigdzie w powyższych postach lub linkach nie znalazłem na to odpowiedzi. Przeczytałem za to coś o nowej religii, którą dla idei należy zacząć zwalczać.
Mieszkam w 300-tu tysiecznym miescie w zaglebiu rury. Mamy tu nowoczesna spalarnie smieci, cud ekologiczny, a moc przerobowa jest taka, ze z powodu segregacji smieci jest za malo paliwa. Sprowadza sie wiec smieci z Wloch, albo dolewa oleju opalowego bo jak to cudo wygasnie to klops. Od czasu gdy przeczytalem otym w lokalnej prasie nie sortuje smieci. Jestem proekologiczny, ale nie lubie gdy nabija sie mnie w butelke. Ktos robi kase wiec niech sie o to sam troszczy. Pozdrawiam.
boewulf
wkleję jeszcze raz link który podał Pan Piotr
http://prawo.uni.wroc.pl/~kwasnicki/EkonLit2/utylizacja.htm
jeśli tam nie potrafiłeś znaleźć odpowiednich informacji, to labo masz kłopoty z rozumieniem czytanego tekstu.
Jeśli chcesz używać toreb papierowych zamiast biodegradowalnych tańszych w produkcji i transporcie niż papierowe (koszt energetyczny) teoreb plastikowych albo jeszcze lepiej bawełnianych, to proszę, pierwszy z brzegu link:
http://www.lumex.pl/pl/firma/artykuly/Opakowania%20foliowe%20i%20plastikowe%20-%20(nie)z%B3e%20opakowania%20%7C%20Artyku%B3;269.html
„W przypadku transportu opakowań foliowych, dzięki ich mniejszej objętości, a tym samym mniejszej liczbie przewozów zmniejsza się emisja spalin do atmosfery. Zatrucie wody w przypadku produkcji toreb polietylenowych jest 50-cio krotnie mniejsze, niż w przypadku produkcji toreb z papieru. Sam proces produkcji toreb foliowych wymaga 20% mniejszego nakładu energii niż wyprodukowanie w tej samej ilości toreb papierowych.”
Więc popatrz w lustro i zastanów się, czy twoje chęci nie wynikają z wiary a nie wiedzy. Moim zdaniem z wiary.
Segregacja odpadów to jedno a ich utylizacja to drugie. Żeby mozna było prowadzić racjonalną utylizację odpadów to najpierw trzeba je posegregować. Nawet jeśli na końcu zdecydujemy, że niektóre odpady komunalne mają być spalone a inne składowane na wysypisku bo nie dysponujemy jeszcze dobrą technologią do ich przetworzenia. Zresztą część tych śmieci to odpady organiczne, które można kompostować, część zaś zawiera składniki toksyczne więc warto je oddzielić od reszty ze względów bezpieczeństwa. Jakoś trudno mi dostrzec w jaki sposób segregując odpady mogę zaszkodzić środowisku.
@Olhado: poproszę o cytat i uzasadnienie. Czy wywóz posegregowanych śmieci jest bardziej energochłonny od wywozu śmieci nie posegregowanych?
Jarek dobrze ujął to, co było intencją mojego posta.
Zmęczony jestem po orce w lesie(jutro kończę trzebież) więc napiszę Wam tylko ile kosztuje mnie ekologia. Odpadki plastikowe, szkło, puszki od piwa (unikam, kupuję butelkowe), odpadki remontowe i złom wypełniają miesięcznie dwa kubły od śmieci. Płacę za ich wywóz 12 zł. Resztę odpadków spalam i kompostuję. Jest z tym troszkę pracy ale sensowny wysiłek chyba nikomu nie zaszkodził. Gdyby nie konieczność kupowania np ekologicznego oleju do łańcucha piły pakowanego w plastikowych(!?) butelkach, karmy i mleka dla psów i kotów w plastikowych i stalowych opakowaniach i innych bzdur potrzebnych w domu nie sądzę bym wypełnij miesięcznie jeden kubeł. Więc przy mądrym działaniu państwa w zakresie dbania o opakowania ekologia kosztowała by mnie( bezpośrednio) 6 zł miesięcznie. Plus oczywiście opłaty za droższe torby ale ponieważ nie lubię wywalać forsy na głupoty więc pewnie bym ze skrzynką drewnianą na zakupy jeździł. Myślę, że firma która ode mnie odbiera śmieci wie co robi i jej się to opłaca.Reasumijąc ekologia nie jest znowu taka droga przy dobrej organizacji. Myślę, że warto ponieść koszty, zawsze to lepsze niż oglądanie przez okno drzewa z wiewającymi na wietrze, porwanymi torebkami z palastiku. Co może być Panie Piotrze smutniejszego niż taki widok w ponurym listopadzie?
Pozdrawiam
Boewulf, nie bądź leniuszkiem, przeczytaj artykulik 🙂
Panie Wojtku
czy widok powiewającej na drzewie torby papierowej będzie milszy dla Pana oczu? 🙂
@Olhado: I co mam tam wyczytać? Że ostatni krzyk mody to napisać sobie na czapce „ekologia kosztuje mnie zbyt wiele”? Sam jesteś intelektualnym leniem, żeby nie powiedzieć dosadniej. To że Wydział Prawa UWr zrobił na swojej stronie kopię tego tekstu oznacza, że stał się on święty?
Rozumiem, że zadanie udowodnienia tego, że wywóz nieposegregowanych śmieci jest mniej energochłonny od wywozu śmieci posegregowanych, jest zbyt ciężkie dla interlokutora.
To może jeszcze usprawiedliwisz palenie liści?
Wpisalem u konkurencji swoje zdanie i doswiadczenia z Austrii. Trudno mi powiedziec czy u nas jest najlepiej. Jest dobrze ale mogloby byc lepiej. Trzeba jednak do tego uporu i nie zawsze liczyc na poczatku grosiki czy centy. Proces jest powolny ale widoczny i w perspektywie czasu oplaci sie.
Mam ogrodek o powierzchnie 400 metrow kwadratowych i kompostowisko. Nie musze produkowac odpadow biologicznych a jak sie dobrze zorganizuje to jest to biologicznie czysta i nawet fajna zabawa. Tyle, ze trzeba od czasu do czasu myc rece. Poza tym zbieram do podlewanie wode deszczowa. O wiele lepsza. W duzym miescie to co innego. No ale kto teraz ma ochote mieszkac w molochu.
Zielony usmiech Wam przesylam
Pan Lulek
Mieszkam od 11 lat poza granicami kraju i widze wielka roznice. Nieswiadomosc okoligiczna Polskiego narodu jest w stanie oplakanym
Ale za stan taki odpowiadaja media, w tym telewizja, prasa i politycy. W porownaniu z iloscia edukacyjnych programow na tematy ekologiczne tutaj w Polsce prawie nic sie nie mowi. Wszyscy namawiaja nas na bardziej kosumpcyjny styl zycia , ktory jest nie do zaakceptowania przez nasza ziemie. Nikt Polakom jeszcze nie powiedzial , ze w raz z zamoznoscia i posiadaniem wiekszej ilosci dobr mamy coraz mniej czasu dla siebie. Kupujemy, dbamy i wyzucamy rzeczy, ktore moglyby funkcjonowac przez lata.
Co do smieci w Polsce to problem, ze nie sa one z spalane a enrgia ze spalania wykorzystana do innych celow. Technologie wysokotemperaturowe pozwalaja na prawie zerowa imisje gazow.
Ubudzcie sie.
Więc w jaki sposób segregując śmieci szkodzę środowisku zamiast mu pomagać? Nigdzie w powyższych postach lub linkach nie znalazłem na to odpowiedzi. Przeczytałem za to coś o nowej religii, którą dla idei należy zacząć zwalczać.
Nie mogę uwierzyć w to co przeczytałam w tym artykule!!!!!!!!!!! Śmiało moge napisać, że jego autor to idiota!!!! Ten pan nie ma chyba dzieci. Ja mam i wtrosce o nie i następne pokolenia apeluję o przestrzeganie ekologicznych zasad. Dlaczego poprzez bezmyślnośc takich ludzi jak „p. piotr” ludzie w przyszłości mają oddychać przez maski tlenowe, bo do tego doprowadza system jaki ten gościu reklamuje!!!!!! Naprawde IDIOTA!!!!!!!!!!!!!!!!!!