Eko-terror nadchodzi

Coraz głupsze przepisy pro-ekologiczne ograniczają nasze swobody obywatelskie.

Tym razem nie będzie o polityce, a przynajmniej nie o tej na dużą skalę. Jako osoba zorientowana pro-ekologicznie, segregująca odpadki, nie śmiecąca w lesie itd. nie spodziewałem się, że kiedykolwiek to napiszę. A jednak: czuję się coraz bardziej osaczony przez przepisy pro-ekologiczne. Na tyle, że dojrzewa we mnie bunt przeciw ograniczaniu moich swobód jako obywatela i konsumenta.

Onet doniósł, że włodarze Łodzi postanowili od czerwca 2008 r. zakazać wydawania klientom sklepów plastikowych torebek na zakupy. Przypomnijmy – 10 lat temu Sejm wprowadził specjalną ustawę, aby sklepikarzy do wydawania darmowych torebek zmusić. Teraz się to odkręca. Powód oficjalny – bo Łódź jest za bardzo zaśmiecona foliowymi odpadkami. Właściciel sklepu będzie musiał dać torbę papierową – co znakomicie podniesie mu koszty działalności.

Takich przepisów jest coraz więcej. IKEA klientów o zdanie nie zapytała. Od września z dnia na dzień zniknęły przy kasach torby plastikowe, pojawiły się papierowe i kartony (oczywiście płatne). W zamian IKEA wspaniałomyślnie zobowiązała się, że posadzi ileś tam milionów drzew. Wielka łaska – i tak je zetną, aby produkować torby. Warszawa w zeszłym roku wprowadziła obowiązek segregacji śmieci (na papier, szkło, plastik). W efekcie wszystkie firmy, które do tej pory wywoziły segregację za darmo (zarabiają na odzysku surowców wtórnych) wprowadziły odpłatność za tę usługę. Dzieliłem śmieci dobrowolnie i czułem że jestem OK wobec świata. Teraz czuję nad sobą bat nadzorcy.

To trend światowy. Na Zachodzie w wielu miastach nie uświadczysz darmowej torby w supermarkecie, tylko musisz kupić lnianą albo papierową. Nie pojedziesz do centrum miasta samochodem, bo cię to będzie kosztowało fortunę. Nie zapalisz sobie papierosa w barze – ba – nawet już wkrótce w palarni w miejscu pracy, bo Unia zastanawia się, czy nie wprowadzić generalnego zakazu kurzenia w miejscach publicznych. We Francji zarzucono program budowy autostrad, aby nie powiększać nieekologicznego ruchu kołowego. Myśli się też o wprowadzeniu podatku od zbytniego zużycia energii elektrycznej w domach.

A ja na to mówię – wara od torebek foliowych. Wara tego jak często, dokąd i dlaczego chcę pojechać samochodem. Wara od tego czy chcę się sam we własnym zakresie zatruwać nikotynowym dymem czy nie (na marginesie – nie palę). Wara od tego. Czy lubię się kąpać w dużej wannie i czy lubię mieć w domu jasno. Można ludzi do pewnych działań motywować lub demotywować finansowo, ale na Boga – nie zakazywać. To niedopuszczalne ograniczenie swobody osobistej. Eko-terror nie zwiększy świadomości ekologicznej ludzi. Co gorsza – zniechęci tych, którzy się za proekologicznych uważają.