Emerytury na później
Kaczyński i Śniadek zabrali ludowi miliard (co najmniej) i jeszcze wmawiają, że to dla dobra tego ludu.
Rząd podpisał ze związkami zawodowymi „Solidarność” porozumienie. Jednym z jego elementów jest przedłużenie o rok obowiązywania starego sytemu przechodzenia na wcześniejsze emerytury. Daje on pracownikom wielu branż i licznych zawodów prawo do wcześniejszego niż „zwykłym ludziom” zakończenia aktywności zawodowej i przejścia na garnuszek ZUS (czyli nas wszystkich).
To zła wiadomość. Nowoczesna reforma emerytalna – zapoczątkowana jeszcze za rządów AWS – po raz kolejny nie została dokończona. Nowe zasady przechodzenia na emeryturę dla osób pracujących w trudnych warunkach powinny zacząć obowiązywać od 1 stycznia 2008 roku. Miała być stworzona dokładna lista tych zawodów (żeby zostawić na niej górnika fedrującego węgiel, ale już wyrzucić operatora windy czy związkowca z kopalni). Za wcześniejsze emerytury dla tych osób powinny płacić zakłady, które z ich pracy czerpią dochody (kopalnie, huty itp.). A tak przez kolejny rok będziemy się na nie składać wszyscy. Rząd wyliczył koszt przedłużenia dotychczasowych rozwiązań na ok. 900 mln zł, choć oczywiście trudno jednoznacznie to stwierdzic, szacunkami można sobie manipulować, a koszty zbliżone do rzeczywistych poznamy za 2 lata. Ekonomiści skłaniają się raczej ku kwocie 4-5 mld zł, co już jeży włos na głowie.
Ale nie to spowodowało moją wściekłość. Ograniczenie przywilejów emerytalnych to sprawa niepopularna, grozi demonstracjami przed Sejmem, trudno więc się dziwić że żaden rząd od 9 lat nie chciał tego zrobić. Również PiS, który najpierw jak mógł odwlekał decyzję, a teraz w obliczu wyborów po prostu nie zdążył i zdążyć nie chciał.
Nie dziwię się.
Do szału doprowadziła mnie tylko argumentacja, którą premier Jarosław Kaczyński i szef związków zawodowych „Solidarność” Janusz Śniadek przedstawili przed kamerami. Premier mówił o realizowaniu polityki solidarnego państwa, a szef związków, o sprawiedliwym dzieleniu owoców wzrostu gospodarczego. Oraz, że marzy mu się Polska, która dołączy do wolnych, szczęśliwych i bogatych krajów europejskich. Podczas gdy każdy kto choć trochę zna się na gospodarce, wie że jest to krok w dokładnie przeciwnym kierunku.
O ile Sejm przyjmie projekt, społeczeństwo dopłaci za te decyzje co najmniej 900 milionów zł, a może i 3 razy więcej. A w telewizji opowiada się propagandowe koszały-opały. Obu panom kampanię przeciw obłudzie – link ten oraz ten dedykuję.
Komentarze
Premier i Śniadek mówili do kretynów, nie tylko ekonomicznych kretynów.
Panie Piotrze, Kaczyński ze Śniadkiem nie odebrali tego miliarda ludowi, oni je zabrali społeczeństwu, czyli tej części narodu, która jest podatnikiem brutto, tzn. której podatki utrzymują państwo. Na marginesie, czy to już nie czas aby pozamiatać po słynnym związku na „S”, bo przypisywanie sobie przez ludków w rodzaju Pana Śniadka czy Mariana Jurka ze Szczecina ciągłości historycznej ze zwiazkiem „Solidarność” z lat 80-81 jest co najmniej nadużyciem.
w tym kraju nigdy do niczego nie dojdziemy…
Premier Jarosław K. to zawodowy polityk, więc umie profesjonalnie doprowadzać do szału ludzi myślących inaczej, a zwłaszcza zagina swój parol na przeciwnikach politycznych. Czy może być inaczej w demokracji ?
Może, ale to kwestia kultury politycznej obowiązującej w danym kraju.
W Polsce kultura ta jest na niskim poziomie, więc może by tak Niemcy i ich Bundestag zajął się polskimi sprawami. Od poniedziałku do czwartku niech obrabiają swoje sprawy a w piątek mogą zająć się polskimi. Oczywiście parlament polski trzeba przepędzić.
W ten sposób szybciej do czegoś dojdziemy, tylko kto za takim rozwiązaniem zagłosuje ?
Kaczyński wie, że długo już nie porządzi, więc z przyjemnością podrzuca to śmierdzące jajo następcom.
chciałbym zauważyć, że skoro najlepszy władca Polski od czasów Mieszka I rozdaje pieniądze, to napewno dlatego, że w kasie państwa jest za duzo i się już tam nie mieszczą. Takie zachowanie jest wynikiem programu tanie państwo, gdyż wszyscy wiedzą, że ochrona pieniędzy jest bardzo droga.
Aż się prosi, żeby zacytować klasyka, protoplastę obecnie panujących:
„Ludzie SLD/UW/PO* doprowadzili ten kraj na skraj przepaści. My, PiS, wykonaliśmy wielki krok naprzód”.
*Niepotrzebne skreślić/nie skreślić
Taki mały cytacik z NIE:
„Koncern Energetyczny Energa to jeden z większych polskich dostawców prądu. Po ostatnich wyborach władzę w Enerdze oraz w jej wielu spółkach zależnych zaczęli sprawować ludzie mianowani przez PiS lub związani z PiS. Im też teraz grunt pali się pod nogami, bo po zmianie władzy wszyscy pisowcy stracą posady. Żeby tego uniknąć, zarząd Energi przy zgodzie rządu zapewnił sobie (i pracownikom) 10-letnie gwarancje zatrudnienia i wynagrodzenia. Oznacza to, że Energą przez dekadę będą rządzić ci sami ludzie – bez względu na to, czy będą to robić dobrze, czy źle. Przed poprzednimi wyborami również w przemyśle energetycznym podobne gwarancje poparł rząd SLD. Waldemar Kuchanny, autor artykułu, pisze, że członkowie (!) PiS trzęśli się wówczas z oburzenia. Dziś idą śladami SLD i uważają, że nic złego się nie dzieje.(…)”
Moralność Kalego?
I pewnie to nie jedyny taki „kwiatek” 🙂
Trzeba przyznac że Kaczyńscy są profesjonalistami jeżeli chodzi o zdobycie i utrzymanie władzy.
Teraz powinni przegrać wybory – poczekają aż opozycja przeprowadzi konieczne reformy w sytuacji spadajacej dynamiki wzrostu gospodarczego i rosnących wydatków socjalnych i po kilku latach znowu wrócą do władzy jako jedyni pod których rządami kraj się rozwijał i ludziom żyło się dostatnio.