Kanty w komórkach

Najnowszy raport Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów potwierdza to, co użytkownicy komórek intuicyjnie czują już od dawna: umowy są tak konstruowane, aby to operatorom było wygodnie.

Urzędnicy UOKiK przeanalizowali szczegółowo umowy, które operatorzy GSM zawierają z abonentami. Opublikowany dziś raport wskazuje szereg zapisów dla konsumentów niekorzystnych, m.in.:

• Umieszczanie istotnych warunków kontraktu w cennikach a nie regulaminach (to te malutkie cyferki i przypisy drobnym druczkiem). Jest to o tyle korzystne dla operatora, że zmieniając regulamin musi poinformować abonenta z wyprzedzeniem. Zmiana cennika tego nie wymaga. Poza tym, jeśli regulamin się zmienia, klient ma prawo od umowy odstąpić bez żadnych konsekwencji finansowych (np. zapłaty kary umownej). Przy zmianie cennika już nie.

• Zróżnicowanie opłat w przypadku zmiany planów taryfowych. Przejście z taryfy niższej na wyższą zazwyczaj jest darmowe, zaś odwrotnie – płatne. Tak naprawdę technicznie jest to jedna i bardzo prosta czynność. UOKiK słusznie wskazał, że ta opłata ma jedynie zrekompensować operatorowi część utraconych przychodów i podziałać na klienta zniechęcająco.

• Brak jasnych reguł – kto odpowiada za wady sprzedanego klientowi telefonu, jego producent czy operator.

Operatorzy oczywiście tłumaczą się – i mają swoje racje. Ich zdaniem Polak to klient trudny, bo cwany. Z jednej strony, chciałby kupić telefon za złotówkę. Z drugiej, gdy tylko widzi tańszą konkurencyjną ofertę, natychmiast kombinuje, jakby zwiać. Problem oczywiście polega na tym, że jeśli operator sprzedaje nam najnowszą Nokię za złotówkę, to tak naprawdę udziela pożyczki, którą potem odbierze sobie w wyższym abonamencie.

Myślę że warto raport UOKiK-u skonfrontować z inną informacją z ostatnich dni. Rzeczpospolita podała, że w 2007 roku milion Polaków (dwa razy więcej niż przed rokiem) kupi sobie komórkę na wolnym rynku. Bez żadnych zobowiązań, bez subsydiowania jej ceny przez operatora, a więc i konieczności zawierania z nim umowy na rok czy dwa. Ci ludzie są więc w stanie zapłacić rynkową cenę za aparat bez blokady sim-lock, działający z każdą siecią. A potem już wolny wybór. Korzystają z usług pre-paid i przeskakują. Kilka miesięcy są u jednego operatora, potem inny wprowadza ciekawą ofertę, to zmieniają. To chyba układ zdrowszy dla wszystkich.